Twórca demaskatorskiego portalu WikiLeaks Julian Assange rozpoczął w niedzielę piąty rok pobytu w ambasadzie Ekwadoru w Londynie. Schronił się tam 19 czerwca 2012 r., aby uniknąć ekstradycji do Szwecji, gdzie jest poszukiwany w związku z podejrzeniem napaści seksualnej i gwałtu.

Demonstracje poparcia dla 44-letniego Australijczyka mają odbyć się w wielu miastach europejskich, a także w Nowym Jorku, Quito, Buenos Aires i Montevideo. Assange ma zwrócić się do swych zwolenników za pośrednictwem wideo.

Stawiane mu w Szwecji zarzuty Assange określa jako bezpodstawne i wyraża obawę, że Szwecja wydałaby go Stanom Zjednoczonym w związku z ujawnionymi na portalu WikiLeaks tajnymi dokumentami USA, w tym materiałami na temat operacji wojskowych w Iraku i Afganistanie oraz korespondencją placówek dyplomatycznych z amerykańskim Departamentem Stanu.

W lutym br. specjalna grupa robocza ONZ ds. arbitralnych zatrzymań uznała, że Assange jest arbitralnie przetrzymywany. Założyciel WikiLeaks sam zwrócił się o pomoc do tego gremium. W złożonym dokumencie przekonywał, że czas spędzony w ambasadzie jest właśnie arbitralnym przetrzymywaniem. Podkreślał, że został pozbawiony podstawowych wolności, w tym braku dostępu do światła słonecznego, świeżego powietrza, a także do świadczeń medycznych.

Wielka Brytania i Szwecja odrzuciły opinię oenzetowskiej grupy, nie mającej charakteru wiążącego dla władz państwowych, wskazując, że Assange dobrowolnie zdecydował się na pozostanie w ambasadzie Ekwadoru.

W maju szwedzki sąd podtrzymał nakaz aresztowania Assange'a, którego prokuratura chce przesłuchać na okoliczność podejrzenia o gwałt.

Władze brytyjskie zapowiadały wielokrotnie, że Assange zostanie aresztowany, jeśli tylko opuści ambasadę. (PAP)