W kwietniu pod Wawelem zakończy się era prof. Jacka Majchrowskiego. Kto go zastąpi? Jaki ma pomysł na drugie co do wielkości miasto w Polsce? W najwyższym miejscu Krakowa, 102 metry nad ziemią, przepytaliśmy o to piątkę kluczowych kandydatów.
Na 26. piętro wieży Unity Centre – która przez 40 lat była Szkieletorem – redakcja DGP, wraz z kluczowymi organizacjami gospodarczymi i samorządami zawodów zaufania publicznego, zaprosiła ośmioro kandydatów. Ostatecznie na Gospodarczej Debacie Prezydenckiej w wypełnionej po brzegi sali z widokiem na Kraków i Tatry stawili się:
Łukasz Gibała – 46 lat, doktor nauk humanistycznych, miejski radny i przedsiębiorca, były poseł.
Andrzej Kulig – 61 lat, doktor habilitowany nauk prawnych, wykładowca akademicki, samorządowiec, od 2015 r. zastępca prezydenta Krakowa
Stanisław Mazur – 54 lata, politolog, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i jego rektor w obecnej kadencji
Aleksander Miszalski – 43 lata, przedsiębiorca, polityk i samorządowiec, poseł IX i X kadencji
Jerzy Muzyk – 60 lat, radca prawny, samorządowiec, II zastępca prezydenta Krakowa obecnej kadencji.
Udziału w debacie odmówił Rafał Komarewicz (poseł Trzeciej Drogi). Konrad Berkowicz (poseł Konfederacji) nie zareagował na zaproszenie, Łukasz Kmita (poseł PiS, b. wojewoda małopolski) odwołał przyjazd w ostatniej chwili.
Nowa era
Wiadomo, że któryś z kandydatów zastąpi prof. Jacka Majchrowskiego, urzędującego przy pl. Wszystkich Świętych od 2002 r. Gdy zaczynał, nie było smartfonów i mediów społecznościowych, a Polska nie należała do Unii Europejskiej. PKB na głowę wynosił w Krakowie (po uwzględnieniu siły nabywczej) 40 proc. średniej unijnej. Dziś przekracza 100 proc., a miasto jest nie tylko duchową i kulturalną stolicą Polski, lecz także jednym z najprężniejszych ośrodków gospodarczych w Europie, słynącym na świecie z nowoczesnych globalnych centrów biznesu i ośrodków rozwoju kluczowych technologii.
Debatę prezydencką zorganizowaliśmy w symbolicznym miejscu: konkurs na budowę pierwszego (i wciąż jedynego) wieżowca w centrum Krakowa, przy Rondzie Mogilskim na Grzegórzkach, rozstrzygnięto w 1968 r., budowa ruszyła w 1975 r., w połowie epoki Gierka, ale po czterech latach stanęła. 24-piętrowy stalowo-betonowy szkielet stał do upadku komuny, a w wolnej Polsce przeżył czterech prezydentów i prawie cztery kadencje Jacka Majchrowskiego. Jako szpetny „Szkieletor” wrósł w krajobraz miasta i dopiero po zmianach właścicieli oraz wieloletnich bojach w sądach wiosną 2016 r. budowa ruszyła ponownie. Dobiegła końca jesienią 2020 r., po 45 latach.
Oszałamiający widok na Kraków rozpościera się z ostatniego piętra. Wjeżdża się tam w 45 s – i tyle czasu poświęciliśmy na zadanie każdego z pytań. A było ich dziewięć. W finale poprosiliśmy kandydatów o dokończenie zdania: „Będę dobrym prezydentem Krakowa, gdyż…”. Co odpowiedzieli?
Dziewięć rund
W pierwszej rundzie zapytaliśmy o wizję gospodarki Krakowa, czyli m.in. o to, jakie sektory powinny być motorami rozwoju miasta, jaką rolę mają do odegrania przemysł, turystyka, handel, tradycyjne usługi oraz nowoczesne usługi biznesowe i czy miasto powinno któreś wzmacniać.
Stanisław Mazur podkreślił, że Kraków należy dziś do najatrakcyjniejszych miast w Europie, ale należy umieć zwiększać jego szanse rozwojowe. Inwestorów przyciąga prężny ośrodek akademicki z dużą grupą absolwentów, ale „na horyzoncie rysuje się problem związany z radykalnym spadkiem liczby studentów” z powodów demograficznych. Atutami Krakowa są: wysoka kultura przedsiębiorczości i wolnych zawodów, mocny sektor kultury oraz to, że innowacyjna gospodarka napędzana przez korporacje międzynarodowe koegzystuje z tradycją rzemiosła. Miasto powinno zadbać o utrzymanie równowagi, a jednocześnie wykorzystać wielki potencjał, dzięki któremu Kraków ma szansę stać się jedną z czołowych metropolii Europy.
Łukasz Gibała stwierdził, że gospodarka Krakowa opiera się na dwóch filarach: turystyce i centrach usług biznesowych. Podkreślił, że turystyka niesie i szanse, i zagrożenia, np. centrum miasta bardzo się wyludnia. Jego zdaniem jest potrzebny tutaj „rozsądny kompromis”, żeby mieszkańcy nie cierpieli wskutek zbyt dużej liczby turystów. Zwrócił uwagę, że jeśli nie zadbamy o warunki życia, to część centrów usług biznesowych może się wyprowadzić np. do Indii; problemem stają się coraz wyższe koszty życia i pracy. Jego zdaniem miasto powinno biznesowi nie przeszkadzać. Zapowiedział współpracę z uczelniami i biznesem w celu zapewnienia wystarczającej liczby talentów, a zarazem wsparcie dla rzemiosła.
Jerzy Muzyk zasugerował, że przedmówca nie zna prawdziwej struktury gospodarki Krakowa, która „jest silnie zdywersyfikowana: 44 proc. stanowią handel i tradycyjne usługi, 20 proc. przemysł, 15 proc. turystyka, w tym gastronomia. Centra usług dla biznesu odpowiadają za 20 proc. PKB. Turystyka „jest głośna i widoczna w centrum, ale nie jest najważniejszą gałęzią”. Trudno też mówić o dominacji sektora usług dla biznesu. Wśród 170 tys. podmiotów gospodarczych w mieście ponad 110 tys. to firmy jednoosobowe lub do 9 osób i one są siłą miasta. Magnesem dla biznesu jest edukacja na najwyższym poziomie i dziesiątki tysięcy specjalistów, a drugim – jakość życia i bezpieczeństwo. Miasto powinno zapewniać ludziom komfort, a biznesowi nie przeszkadzać, umożliwiając rozwój osobom kreatywnym.
Wiadomo, że któryś z kandydatów zastąpi prof. Jacka Majchrowskiego, rządzącego od 2002 r. Gdy zaczynał, nie było smartfonów i mediów społecznościowych, a Polska nie należała do Unii Europejskiej. PKB na głowę wynosił w Krakowie (po uwzględnieniu siły nabywczej) 40 proc. średniej unijnej. Dziś przekracza 100 proc.
Andrzej Kulig przyznał, że może się podpisać pod wszystkim, co powiedział przedmówca, z jednym wyjątkiem: nie jest zwolennikiem w pełni liberalnej gospodarki, która – jego zdaniem – „poszła już w zapomnienie”. Miasto powinno systematycznie poprawiać jakość życia, dostarczać usługi na najwyższym poziomie. Klimat miasta powinien być jeszcze bardziej życzliwy dla wszystkich, którzy chcą w Krakowie pracować i prowadzić biznes – ale nie chodzi o obniżanie czynszów, tylko raczej o dbanie o to, by edukacja w szkołach i na uczelniach była dostosowana do potrzeb rynku. Zwrócił uwagę, że kierowany przez prof. Mazura UEK dowiódł, iż można to z powodzeniem robić, a wtedy biznes może się świetnie rozwijać.
Aleksander Miszalski podkreślił, że Kraków ma niesłusznie „dość konserwatywną markę”, a powinien myśleć o sobie „jak Monachium, Mediolan czy Wiedeń – stolice pięknych regionów, przedsiębiorczych, innowacyjnych i gospodarczo rozwiniętych”. Zastrzegł, że nie wolno nie doceniać sektora globalnych usług biznesowych, ponieważ gdyby 100 tys. dobrze zarabiających specjalistów wyparowało z miasta, to nie chciałby się znaleźć w skórze włodarzy. Zadeklarował poprawę komunikacji z tym sektorem. W jego opinii należy też zadbać o bardziej zrównoważony rozwój turystyki oraz udzielić znacznie większego wsparcia lokalnemu rzemiosłu i drobnym przedsiębiorcom, m.in. podczas miejskich remontów. Zapowiedział przygotowanie terenów dla nowych inwestycji i sprawne centrum obsługi inwestora zabiegające o innowacyjny biznes.
W drugiej rundzie pytaliśmy o dialog społeczny, czyli m.in. o to, jak kandydat wyobraża sobie współpracę z przedsiębiorcami, organizacjami pracodawców oraz Forum Samorządów Zawodów Zaufania Publicznego, aby środowiska eksperckie miały odpowiednie warunki do funkcjonowania i rozwoju, a ich potencjał był właściwie wykorzystywany przez samorząd.
Łukasz Gibała chciałby powołania przy prezydencie „organu doradczego, który będzie zrzeszał przedstawicieli wszystkich najważniejszych sektorów i spotykał się cyklicznie w obecności prezydenta”. W „partnerskim dialogu” winny uczestniczyć uczelnie wyższe oraz szkoły niższych szczebli, zwłaszcza średnie i branżowe. Jako prezydent będzie otwarty na propozycje biznesu, będzie konsultować z przedstawicielami biznesu kwestie zagospodarowania przestrzennego: trzeba pomyśleć, gdzie mogłyby być lokowane nowe inwestycje. „Miasto nie może natomiast forsować swoich projektów, jak to było w przypadku Nowego Miasta”.
Jerzy Muzyk, który jako wiceprezydent promował projekt Nowego Miasta, odparł, że „sztuką jest mieć odwagę, by zaproponować coś wizjonerskiego i opartego na strategii Krakowa”. Dodał, że miasto jest ważnym elementem trójkąta: samorząd – biznes – nauka. W tym trójkącie powinna panować synergia. „Nie ma tygodnia, abym jako zastępca prezydenta ds. zrównoważonego rozwoju nie spotykał się z przedstawicielami korporacji, rzemiosła, handlu… To są moi stali partnerzy, którzy przychodzą z problemami, ale też sugestiami i jest między nami chemia do współpracy”. Zwrócił uwagę na ograniczenia prawne, np. fakt, że na targach inwestycyjnych nie wolno mu prezentować oferty komercyjnej, ponieważ byłaby to forma niedozwolonej pomocy publicznej. Zaapelował do parlamentarzystów o „złagodzenie rygorów, ograniczających miastu możliwość wspierania przedsiębiorców”.
Andrzej Kulig przywołał przykład Szwajcarii. Do jednego referendum przystępuje tam 8, 10 proc. ludzi. Mądrość Szwajcarów polega na tym, że uczestniczą tylko w tych referendach, które ich interesują. Pozostali nie chcą zaburzać wyniku. Podobnie powinno być w Krakowie. Rady przy prezydencie, które miałyby omawiać wszystko, co się dzieje, nie mają sensu. Dialog powinien być skoncentrowany nad celu i zadaniu, powinni być do niego zapraszani partnerzy zainteresowani zagadnieniem. Trzeba przy tym pamiętać, że dialog oznacza poświęcenie czasu, na którym tak zależy przedsiębiorcom. Jeśli ktoś chce dialogu, nie może narzekać na rzekomo „przewlekłe procesy”. Ponadto w dialogu „ujawniają się konflikty, przez co miasto jest między młotem a kowadłem, a na końcu zawsze ktoś uważa się za przegranego”.
Aleksander Miszalski stwierdził, że „fundamentalnie nie zgadza się z przedmówcą, że dialog trzeba prowadzić wtedy, gdy jest temat, a nie cały czas”. Dodał, że „nie zgadza się także z tym, jak proces konsultacji był dotąd w Krakowie prowadzony”. Jako szef komisji promocji turystyki był „jedyną osobą, która próbowała zorganizować forum wymiany myśli regularnie i systematycznie, raz na dwa tygodnie, bo w przypadku spotkań raz na pół roku przedsiębiorcy byli zaskakiwani przez takie uchwały, jak krajobrazowa, o strefie czystego transportu czy o Nowym Mieście, która może i była wizjonerska, ale nie była z przedsiębiorcami przedyskutowana”. Proces konsultacji w mieście trzeba gruntownie zmienić, aby przedsiębiorcy mogli raz w tygodniu powiedzieć, w czym jest problem. Zadeklarował też powołanie centrum analiz strategicznych, „w którym kumulowalibyśmy bogatą wiedzę w celu podejmowania decyzji”.
Stanisław Mazur przypomniał, że jako kraj nie należymy do kultury konsensualnej, nastawionej na łagodzenie konfliktów przez dialog – co było wydać w ostatnich ośmiu latach, gdy dialog rządu z przedsiębiorcami zamarł. Na poziomie miasta „odbywały się jakieś formy dialogu, ale na końcu wyszło, co wyszło, więc potrzebujemy głębiej zastanowić się nad tym, jak ten dialog prowadzić”. Dialog ma sens tylko wtedy, kiedy ludzie czują się sprawczy; jedynie wówczas się angażują”. Żyjemy w czasach, gdy świat pędzi, mamy mało czasu, więc warto sięgnąć po elektroniczne formy konsultacji i uzgodnień. Jego zdaniem nie potrzeba w Krakowie kolejnych instytucji zajmujących się analizami, bo jest ich sporo, choćby na UEK czy UJ; miasto musi lepiej wykorzystywać ich potencjał. Pozwoli to nasycić dialog treścią, uczynić go bardziej rzeczowym.
W kolejnych siedmiu rundach zapytaliśmy kandydatów o:
• administrację i biznes, czyli ocenę jakości procedur administracyjnych i pomysły na ich usprawnienie, zwłaszcza pod kątem obsługi przedsiębiorców i inwestorów
• ład przestrzenny, budownictwo i politykę mieszkaniową, m.in. o to, czy w Krakowie należy dopuścić budowę wieżowców, a jeśli tak, to gdzie oraz czy potrzebna jest budowa nowych dzielnic oraz komunalnych mieszkań na wynajem.
• przychody gminy, w tym skuteczność w ściąganiu należności.
• pięć najważniejszych inwestycji i o to, jak je finansować oraz czy gmina powinna preferować miejscowych wykonawców, a także o konsultowanie pomysłów z biznesem.
• transport zbiorowy i indywidualny, w tym o metro i darmową komunikację.
• politykę na majątku miejskim i wobec innych właścicieli nieruchomości, w tym ulgi podatkowe i to, jak ma wpływać na działalność w lokalach nienależących do gminy.
• wyzwania demograficzne, dostępność talentów i miejską silver economy, m.in. o reakcję miasta na proces podwójnego starzenia się mieszkańców.
Wszystkich odpowiedzi można wysłuchać w naszym serwisie internetowym.
Będę dobrym prezydentem Krakowa, ponieważ…
Na koniec kandydaci mieli dokończyć powyższe zdanie.
Aleksander Miszalski: Będę dobrym prezydentem Krakowa, gdyż jestem byłym przedsiębiorcą, który przez dwadzieścia parę lat od zera rozwinął firmę do dużych obrotów i dużej liczby zatrudnionych ludzi, więc umiem zarządzać dużym organizmem, po drugie uczyłem się Krakowa od zera, byłem radnym miasta, teraz jestem posłem, po trzecie – uważam, że Kraków potrzebuje – oprócz dobrego zarządzania – współpracy z rządem i dobrego finansowania, a bardzo dużo pieniędzy jest właśnie tam, w Warszawie; trzeba być skutecznym w ich pozyskiwaniu.
Łukasz Gibała: Będę dobrym prezydentem Krakowa dlatego, że mamy świetny program, nad którym pracowało ponad 100 ekspertów – ludzi, którzy mają doświadczenie w swoich dziedzinach. Bardzo dużo rozmawiam z krakowianami, w ciągu ostatniej kadencji pomogliśmy ponad 10 tys. mieszkańców, wiemy, co ich boli, jakie mają problemy, jesteśmy bardzo blisko zwykłych mieszkańców. Mam doświadczenie jako radny, mam doświadczenie jako poseł i mam doświadczenie jako przedsiębiorca.
Andrzej Kulig: Będę dobrym prezydentem Krakowa, dlatego że wyrosłem w tym mieście, tu od dziecka żyję i pracuję, pracowałem w różnych miejscach, poznałem problemy miasta z różnych stron, ostatnie moje lata poświęciłem na rozwiązywanie problemów normalnych ludzi, nie patrząc na ich przynależności czy konotacje związane z wiekiem czy inną cechą. Byłem skuteczny w rozwiązywaniu ich problemów i wierzę głęboko, że tę moją skuteczność będę mógł pokazać jako prezydent miasta Krakowa.
Stanisław Mazur: Będę dobrym prezydentem Krakowa, gdyż rozumiem to miasto i jego emocje, potrafię budować wspólnotę, potrafię słuchać, potrafię to miasto uczynić miejscem wygodnym do życia, potrafię myśleć w kategoriach strategicznego budowania przyszłości, przestrzeni innowacji, w której duży i mały biznes spotyka się ze światem nauki i ze światem kultury. Wreszcie – rozumiem kulturę, która wydaje się być czymś, co transformuje to miasto, co nadaje mu energię, i czymś, co powoduje, że to miasto ma swój wyjątkowy moment, a dzięki mnie jego pozycja może być jeszcze znacząco silniejsza.
Jerzy Muzyk: Będę bardzo dobrym prezydentem Krakowa, dlatego że dla mnie największą wartością są mieszkańcy – bez względu na to, jakie mają poglądy, status materialny, umiejętności czy zdolności. Chodzi mi o to, żeby mieszkańcom żyło się po prostu dobrze, komfortowo, bezpiecznie. Doświadczenie, które nabyłem w ciągu ostatnich lat poprzez setki rozmów, w różnych sytuacjach, również konfliktowych, gdzie wymaga się pewnej koncyliacyjności i otwartości na problemy ludzkie, daje szansę na to, że Kraków będzie kontynuował pozytywną zmianę i utrzymywał się w lidze mistrzów.
Nie tworzyć barier, wspierać
Debata była merytoryczna, wręcz ekspercka i to nas cieszy. Kandydaci przedstawili podobne diagnozy, ale inaczej rozłożyli akcenty, zasadnicze różnice pojawiły się w szczegółach, w rozwiązaniach. Nas, przedsiębiorców, mocno interesuje przy tym, skąd wezmą na to pieniądze. Jeden odwoływał się do budżetu centralnego, inni postulowali zwiększenie wpływów gminy z PIT i CIT. Za mało za to usłyszeliśmy o tym, czy i jak kandydaci chcieliby wspierać krakowskie MŚP, a tu potrzeby są znaczne. Głośno jest o zatrudniających 100 tys. osób korporacjach, ale wciąż dużo więcej osób pracuje w lokalnych firmach, często o długoletniej tradycji. Wszystkim trzeba zapewnić warunki do życia i zarabiania na życie. Rola miasta w pierwszym rzędzie powinna polegać na tym, żeby nie tworzyć barier, nie rzucać kłód pod nogi. To wymaga otwartego dialogu z przedsiębiorcami, konsultacji z tymi, których dana rzecz dotyczy. Cieszy nas zapowiedź powrotu do rozmów o mieście z biznesem w trybie ciągłym. Obiecali to wszyscy kandydaci.
Powiemy zwycięzcy „sprawdzam”
To była bardzo dobra debata. Każdy mieszkaniec powinien wziąć udział w takim spotkaniu, by dowiedzieć się, jaką kandydaci mają wizję rozwoju. Reprezentujemy tę część biznesu, która aktywnie troszczy się o miasto i dlatego chce mieć wpływ na to, co się w Krakowie dzieje, więc chętnie dzieli się wiedzą oraz doświadczeniem. Oczekujemy od nowego prezydenta usprawnienia procedur. Ich jakość, transparentność, przewidywalność i tempo silnie wpływają na rozwój biznesu – zarówno tego, który już tu działa, jak i tego, który chciałby się u nas pojawić. Oczekujemy rozwiązania problemów transportowych, bo kiedy miasto stoi w korkach, to i biznes stoi w korkach. Oczekujemy otwartego dialogu, bo tylko na nim można zbudować owocną współpracę pomiędzy samorządem a przedsiębiorcami. Oczekujemy polityki przyciągającej ludzi z Polski i świata, bo wtedy będziemy mogli rozwijać biznesy, a miasto będzie się rozwijać wraz z nami. W kluczowych kwestiach kandydaci złożyli w debacie ważne obietnice. Będziemy mówić: „Sprawdzam”.
Dialog i jasne procedury
Przedsiębiorcy w Krakowie nie stanowią jednorodnej grupy: inne potrzeby mają sektor technologiczny czy zaawansowane usługi biznesowe, a inne rzemiosło czy turystyka. Jest jednak jeden wspólny mianownik: wszyscy pragniemy, by nowy prezydent był otwarty na dialog i zarządzał miastem w sposób transparentny, na podstawie jasnych, czytelnych, logicznych procedur. Dialog oznacza rzetelne i realne konsultacje w sprawach kluczowych – przedsiębiorcy powinni odzyskać poczucie sprawczości. Równocześnie – co jest pozornie sprzeczne – potrzebne jest nastawienie na uzyskanie konkretnego celu w konkretnym czasie, bo czas jest dla biznesu kluczowy: pozwala planować decyzje, zwłaszcza te związane z dużymi inwestycjami. Kraków ma dziś silną pozycję w wielu globalnych rankingach, ale musimy stale pracować nad poprawą jego konkurencyjności względem innych szybko rozwijających się i atrakcyjnych miast Europy. To powinien być wspólny wysiłek samorządu, biznesu i sektora akademickiego, a prezydent, samorząd mają tu do odegrania kluczową rolę.