Były państwa, które nie uznawały opinii komisji weneckiej i z tego powodu nie przestawały istnieć - mówiła na sobotniej konferencji prasowej rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek. Dodała, że obecny kryzys ma charakter polityczny, a nie prawny.

Według Mazurek to od decyzji marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego będzie zależeć, jak posłowie odniosą się do opinii komisji weneckiej. Tak skomentowała decyzję premier Beaty Szydło, która przekazała do marszałka opinię komisji weneckiej w sprawie kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Rzeczniczka klubu PiS zapowiedziała, że w poniedziałek marszałek Sejmu przedstawi swoją propozycję w sprawie działań parlamentu. "Poczekajmy na to, co przedstawi marszałek Kuchciński" - powiedziała.

"Przypomnę państwu, że opinia komisji weneckiej nie jest opinią wiążącą, komisja wydała setki takich opinii i różne państwa różnie reagowały na takie opinie, były takie, które ją wprowadzały w części, w całości, ale były też takie, które nie uznawały jej wcale i z tego powodu te państwa nie przestały istnieć" - mówiła Mazurek.

"Nie demonizujmy, nie histeryzujmy, to nie jest opinia, która w jakiś sposób może zagrozić demokracji w Polsce" - dodała.

Zaznaczyła, że jej zdaniem "obecny pat nie jest patem prawnym, a wyłącznie politycznym".

Poseł Marek Opioła (PiS) dodał, że ci, którzy przedstawiają się dziś jako obrońcy demokracji, odpowiadają za inwigilację dziennikarzy przez służby specjalne w poprzedniej kadencji.

W piątek Komisja Wenecka, organ doradczy Rady Europy, przyjęła opinię w sprawie polskiego Trybunału. Oceniła, że osłabianie efektywności Trybunału Konstytucyjnego podważy demokrację, prawa człowieka i rządy prawa w Polsce. Podkreśliła, że "zarówno poprzednia, jak i obecna większość w polskim parlamencie podjęły niekonstytucyjne działania".

O opinię do Komisji Weneckiej wystąpił w grudniu szef MSZ Witold Waszczykowski. W lutym w Polsce przebywała delegacja KW, aby sprawozdawcy mogli ją przygotować.