Przedstawiciel wnioskodawców, poseł Nowoczesnej Piotr Misiło w rozmowie z PAP tłumaczył, że projekt ten zakłada, iż subwencja dla partii pochodząca z budżetu państwa miałaby być uzależniona od trzech czynników: wyniku wyborczego partii w ostatnich wyborach parlamentarnych, wysokości środków pozyskanych przez partię ze źródeł innych niż publiczne oraz prawidłowego rozliczenia całego budżetu partii za rok poprzedni.
"Pierwsza fundamentalna zmiana, którą chcemy wprowadzić miałaby polegać na tym, że partia otrzyma z budżetu państwa tylko 50 proc. tego, co otrzymuje maksymalnie obecnie" - oświadczył. Dodał, że pozostałe środki miałyby pochodzić z darowizny od osób prywatnych, w tym zbiórek internetowych i crowdfundingu.
Jak czytamy w uzasadnieniu projektu zasady wyliczenia subwencji na dany rok miałyby opierać się na zależności "między kwotą zebraną przez partię w drodze wpłat prywatnych, a przysługującej danej partii subwencji z budżetu państwa". "Jeśli partia polityczna nie uzbiera w danym roku ze źródeł prywatnych funduszy równych wysokości subwencji, wówczas subwencja z budżetu państwa na kolejny rok zostanie proporcjonalnie zmniejszona do kwoty uzbieranej ze źródeł prywatnych" - czytamy w uzasadnieniu.
"Oznacza to, że jeśli partia zbierze milion złotych, to budżet dołoży drugi milion" - dodał.
W ocenie Nowoczesnej taka zmiana spowoduje, że partie polityczne będą musiały się "sprofesjonalizować". "Muszą, pracować, muszą być bardziej merytoryczne, bardziej zawodowe, myśleć bardziej o swoim programie i nie mogą rozpatrywać tego programu w zaciszu swoich gabinetów, ale wyjść do społeczeństwa" - stwierdził Misiło podczas wtorkowych konsultacji z ekspertami dotyczących tej propozycji.
"Jeśli partie pracują, to sukces jest gwarantowany" - podkreślił.
Projekt wprowadza jednak ograniczenia dotyczące wysokości takich wpłat. Roczna suma wpłat od osoby fizycznej na rzecz danej partii nie mogłaby przekroczyć 50 tys. zł. Podobny limit obowiązywałby dla wpłat na partyjny Fundusz Wyborczy oraz wpłat na komitet wyborczy wyborców. Z kolei suma maksymalnych wpłat dla kandydatów na posła, senatora, prezydenta, czy posła do Parlamentu Europejskiego zapisano na poziomie 125 tys. zł.
Z wyliczeń Nowoczesnej wynika, że wprowadzenie tego rozwiązania mogłoby się przełożyć na zmniejszenie finansowania partii z budżetu państwa o ponad 200 mln zł w ciągu czterech lat.
Propozycja Nowoczesnej przewiduje też, że na wydatki związane z reklamą i marketingiem partie polityczne będą mogły przeznaczać wyłącznie środki pozyskane z wpłat od swoich zwolenników. Z kolei ze środków otrzymanych z budżetu państwa miałaby opłacać merytoryczną część swojej działalności. "Proponujemy, aby Fundusz Ekspercki pochłaniał min. 10 proc. subwencji, ale bez określania górnej granicy procentowej" - wskazują autorzy projektu.
Ich zdaniem zmiana ta ograniczy marnotrawienie środków publicznych na kampanie reklamowe i zachęci do przeznaczania pieniędzy publicznych na merytoryczne obszary działalności.
Nowoczesna proponuje obniżenie progów uprawniających partie do korzystania ze środków budżetowych. Obecnie subwencja przysługuje partiom politycznym, które wyborach do Sejmu uzyskały co najmniej 3 proc. głosów. Natomiast w przypadku partii wchodzących w skład koalicji wyborczej jest to 6 proc. Zgodnie z propozycją Nowoczesnej progi te miałyby być obniżone odpowiednio do 1 proc. i 3 proc.
Projekt przewiduje ponadto bezwzględny obowiązek publikowania szczegółowych sprawozdań finansowych, danych osób wpłacających i szczegółowego rozliczenia wydatków przez partie polityczne. "Wraz z poszerzeniem źródeł finansowania działalności partii politycznych (...) należy zapewnić pełny dostęp do informacji o źródłach pozyskiwania środków. Ponadto dotychczasowy format rozliczeń finansów partyjnych i ich dostępność budzą wiele zastrzeżeń. Dlatego na stronach partii politycznych w Biuletynie Informacji Publicznej będzie prowadzony kompletny rejestr wpłat i wydatków" - czytamy w projekcie.
Rejestr wpłat i wydatków miałby zawierać wszystkie informacje finansowe partii od momentu wejścia w życie ustawy oraz informacje o darczyńcach danej partii oraz jej funduszu wyborczego. "Takie działanie ma na celu zapobieganie powstawaniu nadużyć finansowych w postaci niekontrolowanych wpływów kapitału ze strony osób fizycznych, np. w czasie trwania procesu legislacyjnego w danej sprawie, stanowiącej przedmiot zainteresowania darczyńców" - tłumaczą autorzy projektu.
Członek zarządu Nowoczesnej Paweł Rabiej podczas wtorkowej konferencji prasowej przypomniał, że zmiana zasad finansowania partii politycznych to jedna z obietnic wyborczych tego ugrupowania. "Uważaliśmy, że kwestia finansowania partii politycznych jest ważna i przesądza w pewnym stopniu o tym, w jaki sposób funkcjonuje system partyjno-polityczny w Polsce" - ocenił.
Jak dodał z konsultacji w trakcie kampanii wyborczej wynikało, że partie oderwały się od potrzeb obywateli i rozleniwiły, "bo żyją tylko z pieniędzy publicznych i nie zabiegają o prawdziwy kontakt z ludźmi". "Efektem jest m.in. brak konsultacji społecznych, słabe zaplecze eksperckie i marne, nieprzemyślane projekty ustaw, z których zasłynął już rząd Beaty Szydło" - ocenił Rabiej.
Zgodnie z propozycją Nowoczesnej zmiany miałyby wejść w życie od 1 stycznia 2017 r.
Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami podstawą finansowania partii politycznych są środki publiczne w postaci subwencji na realizację ich celów statutowych. Wysokość subwencji jest uzależniona od uzyskanego wyniku w wyborach i obliczana na podstawie specjalnego algorytmu. Ponadto partie mogą być finansowane ze składek członkowskich; ściśle określonych, limitowanych, pochodzących od osób fizycznych darowizn, spadków, zapisów oraz dochodów z majątku. Partiom przysługuje też dotacja związana z kosztami kampanii wyborczych do Sejmu i Senatu oraz Parlamentu Europejskiego.