Burzliwa dyskusja w brytyjskim parlamencie. Premier David Cameron bronił pakietu reform Unii Europejskiej, które przywiózł w zeszłym tygodniu z Brukseli. A najmocniejsze głosy krytyków usłyszał z ław własnego stronnictwa. W sprawie Brexitu Partia Konserwatywna jest bowiem podzielona.

David Cameron mówił w wypełnionej po brzegi Izbie Gmin, że kraj stoi przed wyborem pomiędzy byciem "jeszcze większą Brytanią w zreformowanej Unii", a "skokiem w nieznane". Premier dodawał, że pozostając we Wspólnocie Wlk. Brytania będzie "silniejsza, bezpieczniejsza i zamożniejsza.

Podkreślał, że siła będzie się brała z faktu, że kraj "odgrywać będzie kluczową rolę w jednej z największych organizacji na świecie, mającej wpływ na decyzje dotyczące handlu i bezpieczeństwa". Mówił o wadze współpracy w walce z międzynarodową przestępczością i terroryzmem.

Wreszcie, podkreślał aspekt gospodarczy, mówiąc, że pełny dostęp do wspólnego rynku to gwarant miejsc pracy, inwestycji i niższych cen. Premier usłyszał krytykę ze strony przywódcy lewicowej Partii Pracy, Jeremy'ego Corbyna, który oskarżył go, że w negocjacjach skupił się na kwestiach ważnych nie tyle dla przyszłości kraju, co istotnych dla rozgrywek wewnętrznych w Partii Konserwatywnej. Corbyn podkreślił jednak, że zgadza się, iż Londyn powinien pozostać we Wspólnocie.

"Tyle wysiłku owocuje taki znikomymi efektami. Unia to gasnąca organizacja" - mówił konserwatywny poseł Jacob Rees-Mogg.

Burmistrz Londynu Boris Johnson z kolei kwestionował czy reforma Camerona rzeczywiście przesuwa suwerenność z Brukseli do Londynu. W niedzielę Johnson zadeklarował, że opowie się za Brexitem. Komentatorzy na Wyspach odebrali tę decyzję jako cios dla premiera Camerona.

Według BBC przeciwko stanowisku premiera buntuje się "ponad 100 posłów". Kampanię za Brexitem prowadzić będzie sześciu ministrów - między innymi bliski dotąd współpracownik premiera Michael Gove. "To otwarta wojna w Partii Konserwatywnej" - wyrokuje dziennik Daily Telegraph, a BBC podkreśla, że najgłośniejsze oklaski po słowach premiera Camerona dochodziły tym razem z ław lewicowej opozycji.

W zeszłym tygodniu premier wynegocjował na szczycie Brukseli pakiet reform dotyczący ochrony dla londyńskiego City, zwiększenia suwerenności parlamentów narodowych, wyłączenia Londynu ze zobowiązania, by Wspólnota dążyła do coraz większej politycznej integracji, oraz ograniczeń w wypłacaniu świadczeń dla imigrantów.

Brytyjczycy odpowiedzą na pytanie, czy chcą pozostać w takiej Unii w referendum, które zaplanowano na 23 czerwca.