Moskwa nazwała brytyjski raport w sprawie śmierci Aleksandra Litwinienki „prowokacją”. W opinii rosyjskiego MSZ dokument powstał „na zamówienie polityczne”, a zawarte w nim wywody, to „farsa”.

Rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Marija Zacharowa stwierdziła na konferencji prasowej w Moskwie, że niewiarygodne są tezy postawione w raporcie. Jak podkreśliła dokument miał powstać w wyniku „publicznego śledztwa”, a powszechnie wiadomo, że Londyn utajnił nie tylko zgromadzone materiały, ale również zeznania świadków i ich tożsamość. „Rezultat półtorarocznych zakulisowych gier, bo inaczej tego nie możemy nazwać, odbywających się, wydawałoby się pod kierownictwem profesjonalnego sędziego, okazał się dla nas całkowicie do przewidzenia. Ich celem, widocznym od samego początku, było oczernienie Rosji i oczernienie rosyjskich władz” - dodała Marija Zacharowa.

W raporcie dotyczącym publicznego śledztwa prowadzonego w tej sprawie londyński sędzia uznał, że za zabójstwo byłego agenta rosyjskich służb odpowiedzialni są Rosjanie: polityk Andriej Ługawoj i biznesmen Dmitrij Kowtun. Przy tym nie wykluczył, że była to operacja Federalnej Służby Bezpieczeństwa, usankcjonowana przez Władimira Putina i szefa Rady Bezpieczeństwa Nikołaja Patruszewa.

Jeden z oskarżonych o zamordowanie Litwinienki - Andriej Ługawoj oświadczył, że zarzuty pod jego adresem są absurdalne. „To żałosna polityka Londynu, który wykorzystuje szkielety z szafy dla realizacji swoich politycznych ambicji” - cytuje Ługawoja agencja Interfax.

Aleksander Litwinienko zmarł w Wielkiej Brytanie 23 listopada 2006 roku. Jak stwierdzili lekarze został otruty radioaktywnym polonem.