Nie wiem, jakich macie znajomych. Być może wasi znajomi są oazami spójności i poddają się prostym definicjom. Może zapewniają wam metafizyczny spokój, stoją na straży pojęć, zdarzeń, wspomnień, ideologii; innymi słowy możliwe, że obracacie się w kręgach ogólnie jednolitych, zwartych i logicznych. Ja nie mam takiego luksusu. Wśród moich znajomych – kociokwik. Są antydzieciowi propagandziści oczekujący na potomków i skrajni lewicowcy pracujący w bankach. Są geje tradycjonaliści i otwarci na inność narodowcy; są niepoprawni optymiści z wysokim ubezpieczeniem na życie. A ostatnio pojawiła się nowa kategoria: ludzie wahający się, czy głosować na Petru, czy na Partię Razem. I nie jest ich wcale mało.
Niektórych tacy wyborcy – „petrurazemowcy” – bulwersują. „Jak to?!” – krzyczy wyborcza policja. „To tak jakby się wahać między karierą w filmach porno a zakonem!”. No i niby racja; obie partie skupiają się na programie gospodarczym i mają w tej kwestii opinie jasne, dobrze wyartykułowane i całkowicie przeciwne. Jedna podatki chce zmniejszać, gospodarkę deregulować, przedsiębiorców wspierać. Druga chce prezesów opodatkować na 75 proc., gospodarkę regulować, wspierać pracowników. „Eklektyzm polskiej polityki sięgnął bruku!” – pisze jedna moja znajoma na Facebooku w reakcji na czyjąś deklarację, że albo Razem, albo Nowoczesna. „Postkukiziarnia!” – wtóruje jej druga. „Idiotyzm!” – nie patyczkują się inni.
Pogarda wynika z faktu, że petrurazemowcy mają rzekomo fundamentalny problem z rozumieniem funkcji ideologii gospodarczo-politycznych. Bo neoliberalizm i socjalizm to przecież dwa przeciwległe końce kontinuum (jeśli kontinuum słucha się zdrowego rozsądku i nie rozciąga się w Mordor libertarianizmu czy otchłań komunizmu). Jedni wywodzą swoją wizję z wiary w wartości wolności i postępu; drudzy hołdują raczej bezpieczeństwu i społecznej sprawiedliwości. To wartości moralne, tkwią w sercu, nie w podręczniku ekonomii. Efektem wiary w nie jest jednak radykalnie różna wizja państwa: albo państwo ułatwia, albo pomaga; albo mierzy sukces wzrostem PKB, albo wzrostem poziomu życia najuboższych; albo wierzy w jakieś recepty rynkowe, albo woli regulacje. Fundamentalna różnica! A ponieważ inne sensowne partie są po pierwsze bliżej centrum, a po drugie nie są równie mocno przywiązane do programu jak te dwie, wahania między każdą inną losową parą partii są – twierdzi policja wyborcza – o wiele bardziej zrozumiałe. Między ZL a PO wahają się ludzie odpowiedzialni, a między Petru i Razem polityczni ignoranci.
Pozostało
73%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama