Do tragedii doszło 6 lat temu. 3-letni Jaś zachorował na ospę wietrzną. Doszło do powikłań. Chłopiec odsyłany z jednego szpitala do drugiego nie otrzymał na czas pomocy i zmarł w wyniku sepsy.
Doktor Elżbieta Rusiecka-Kuczałek z Okręgowego Sądu Lekarskiego w Warszawie mówi, że sprawa była rozpatrywana przez sądy lekarskie obu instancji i trzech lekarzy zostało ukaranych. Według niej, nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że doszło do opóźnienia leczenia. Ospa, która jest chorobą zakaźną mogła być zagrożeniem dla innych dzieci i to, że był okres świąteczny, wszystko to wpłynęło na odroczenie właściwej diagnozy rozpoznania - podkreśla.
Wyrok nie jest prawomocny i strony mogą się odwoływać.
Warszawski sąd rejonowy skazał czworo stołecznych lekarzy w sprawie śmierci 3-letniego Jasia. Wszyscy zostali oskarżeni o nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka.
Powiązane
Reklama
Komentarze(2)
Pokaż:
Po tygodniu..prywatnych wizytach...wzywaniu pogotowia...etc..zawiozłam dziecko na zakaźny, gdzie pracowała taka GUŁA "na dyżurze"..i powiedziała, że dziecko może być leczone w domu..ja się ucieszyłam, ale w domu widzę, że dziecko umrze...następnego dnia dzwonię na zakaźny i opowiadam..pani doktor stwierdziła, że ta z "dyżuru" po prostu się nie zna i kazała przywieźć dziecko do 14...gdy pracują fachowcy...!
Dziecko zostało w szpitalu..ja dostałam receptę..i goniłam po całym Krakowie by znaleźć HEVIRAN (wówczas to był nowy lek..)..poza tym musiałam kupić litrę spirytusu...do mycia!!! dziecko zostało umyte z "pudru-skorupy...a wyglądało to na ospę czarną!!! Ja zajmowałam się dzieckiem i ja finansowałam wszelkie leki!!! - choć to złamanie prawa, ale przynajmniej dziecko przeżyło!!!
Przykro mi to pisać, ale w krajach dobrze zorganizowanych i sprawnych (nazywanych czasami cywilizowanymi) nikt nie używa takiego tłumaczenia, bo państwo czuje się w obowiązku stwierdzić kto konkretnie zawinił i dlaczego postąpił źle. Nie chodzi tam nawet o karanie winnego ale o profilaktyczne zapobieżeniu podobnym przypadkom.
W krajach niesprawnych i bezprawnych (dzikich) źle zrozumiana solidarność zawodowa, czy sieć nieformalnych powiązań skutecznie torpeduje wykrycie winnego. Wkracza wtedy ten nieszczęsny "nieszczęśliwy zbieg okoliczności" . To oznacza, że wszystko działa dobrze i nikt nie jest winny. Ludziom pozostaje tylko nadzieja, że nie powtórzy się zbyt szybko ale też poczucie zagrożenia i pewność, że pojawi się ponownie .