Platforma chce sprawdzić czy to nie PiS stoi za aferą taśmową, Prawo i Sprawiedliwość zarzuca jej "antypisowską fobię". O raporcie Romana Giertycha w tej sprawie napisał "Newsweek". Wynika z niego, że większość tropów prowadzi do ludzi związanych z PiS, ale prokuratura nie zajmuje się nimi w śledztwie.

Platforma chce sprawdzić czy afera taśmowa to nie sprawa PiS. Zdaniem senatora Łukasza Abgarowicza, prokuratura powinna to zbadać dokładnie. Jeśli te doniesienia okażą się prawdą, będziemy mogli mówić o "pełzającym zamachu stanu" - przekonywał. Jak podkreślił, pytanie kto zainspirował aferę kieruje między innymi do Jarosława Kaczyńskiego, Mariusza Kamińskiego i Antoniego Macierewicza. "Czy ludzie zatrudnieni w służbach pełnili rolę podwójnych agentów, którzy zamiast pilnować bezpieczeństwa Polski, uczestniczyli w takim zamachu stanu, czy nie?" - pytał też senator PO. Dotychczasowe działania prokuratury w tej sprawie są niewystarczające - dodał. Jego zdaniem, postępowanie prowadzone jest tak jakby chciało się zamknąć śledztwo.

Poseł PiS Bartosz Kownacki uważa, że kojarzenie jego partii z aferą podsłuchową to objaw "antypisowskiej fobii", która polega na tym, że każde zdanie jest interpretowane przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Według posła PiS, to władza ma instrumenty i możliwości, żeby kogoś nagrać tak, by nie udało się tego wykryć. Jego znaniem, artykuł w Newsweeku to "próba obrażenia inteligencji" czytelników tego pisma.

Również kandydatka PiS na premiera, Beata Szydło stanowczo odrzuca tezę Newsweeka. "Newsweek się myli, Newsweek nie ma racji, tropy tej afery nie prowadzą do Prawa i Sprawiedliwości, absolutnie" - mówiła. I dodała, że dobrze by było, aby tygodnik Tomasza Lisa nie brał udziału w kampanii wyborczej "po jednej stronie".

Według materiałów z raportu Newsweeka, jeden z kelnerów miał zeznawać, że po ujawnieniu pierwszych taśm usłyszał od drugiego: „Łukasz mi mówił, że celem tej akcji jest obalenie rządu i że musimy to przeczekać”. Kelner Łukasz N . miał zeznać w śledztwie, że biznesmen Marek Falenta powiedział mu, iż "jest blisko z PiS-em, że może zorganizować spotkanie z prezesem Kaczyńskim i że te nagrania mogą pomóc PiS-owi”. Falenta miał zapewniać kelnera, że jak PiS przejmie władzę, to dostanie „jakąś tekę z tymi informacjami, które mam”.

Sprawę bada Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, ta sama, która w 2009 roku zajmowała się sprawą przecieku do mediów nagrań CBA z afer hazardowej i stoczniowej. Jedne nagrania opublikowała „Rzeczpospolita”, drugie „Wprost”. Oba śledztwa po latach umorzono.