Sprzedaż pałacu z XIX w. skończyła się dla ZHP masą kłopotów i ponadmilionowym zobowiązaniem. Przez siedem lat resort finansów nie umiał ściągnąć od Związku Harcerstwa Polskiego ponad 700 tys. zł długu. W efekcie odsetki przerosły zadłużenie, a sprawa ruszyła dopiero po kontroli NIK.

A wszystko zaczęło się w 2002 r., gdy ZHP, szukając pieniędzy do coraz bardziej pustego budżetu, postanowił sprzedać jedną ze swoich nieruchomości.
Posiadłość w Ujeździe, niewielkiej miejscowości położonej niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego, wydawała się idealna na taką transakcję. Wybudowany w XIX w. w neogotyckim stylu pałac, należący wcześniej do rodu Ostrowskich, ZHP dostał od państwa w 1957 r. W latach 60. przeprowadzono w nim generalny remont, a harcerze wykorzystywali go głównie do organizacji zjazdów i kolonii. Po latach zabytek mocno podupadł, więc ZHP, tłumacząc się brakiem niezbędnych na jego utrzymanie środków, wystawił go na sprzedaż. Przetarg początkowo wygrała spółdzielnia lekarzy z Łodzi zamierzająca otworzyć w pałacyku dom spokojnej starości. Z niejasnych przyczyn ta umowa została jednak unieważniona, a w następnej zwycięzcą okazał się przedsiębiorca z Brzezin, który dosyć tanio, bo zaledwie za 736 tys. zł, nabył pałac wraz otaczającym go 14-hektarowym parkiem.
I wtedy zaczęły się kłopoty harcerzy. Sprzedaż wywołała lawinę protestów ze strony mieszkańców obawiających się rychłego zamknięcia parku i oskarżających ZHP o sprzedaż majątku, który formalnie nigdy do niego nie należał. Założony został nawet Społeczny Komitet Obrony Dóbr Skarbu Państwa w Ujeździe żądający unieważnienia transakcji. Była ku temu, jak się okazuje, podstawa, bo – jak tłumaczy nam resort finansów – zabytek miał wadliwy wpis w księdze wieczystej. W tej sprawie toczyły się zresztą postępowania sądowe mające na celu ujawnienie rzeczywistego właściciela, czyli Skarbu Państwa.
Sprawa trafiła do sądu, którego decyzją sprzedaż anulowano. W kwietniu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, unieważniając transakcję, uznał, że ZHP ma zapłacić całą otrzymaną sumę, czyli 736 tys. zł odszkodowania, Skarbowi Państwa za nieuprawnione wzbogacenie się.
Jednak jak wynika z ustaleń Najwyżej Izby Kontroli, która w tym roku dotarła do dokumentów tej sprawy przy okazji corocznej kontroli w resortach, harcerze nie tylko tego zadłużenia nie spłacili, ale z powodu bałaganu w resorcie finansów odpowiedzialnym za wyegzekwowanie należności odsetki przerosły kwotę zadłużenia. Efekty? ZHP zalega Skarbowi Państwa ponad 1,5 mln zł.
Historia siedmioletniego dochodzenia pieniędzy wyłaniająca się z dokumentów NIK jest wręcz nieprawdopodobna. Już 23 kwietnia 2008 r. ZHP złożył do MF wniosek o umorzenie zadłużenia. Potem wielokrotnie go poprawiał i zmieniał, w efekcie był on rozpatrywany przez pięć lat i 11 miesięcy. „W latach 2009–2014 następowały długie okresy niepodejmowania żadnych działań w celu zakończenia sprawy, najdłuższy taki okres trwał dwa lata i trzy miesiące. Pomimo dwukrotnej odmowy udzielenia ulgi w 2014 r. nie podjęto działań zmierzających do wyegzekwowania zadłużenia” – opisują kontrolerzy.
ZHP od kilku lat boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Cztery lata temu, w setną rocznicę powstania, ujawnił informacje o zadłużeniu sięgającym aż 6,5 mln zł. Ówczesne władze ZHP tłumaczyły, że to „spadek” z początku lat 90., gdy organizacja straciła rządowe dotacje, a zaczął na niej spoczywać obowiązek utrzymania sporego majątku. Jedną z metod poprawy kondycji finansowej było wyprzedawanie nieruchomości. W 2005 r. harcerze sprzedali np. budynek w Warszawie przy ul. Niemcewicza. To jednak nie było wystarczające, a jak zła jest sytuacja, wydało się, gdy Kwatera Główna Związku podjęła uchwałę o obciążeniu instruktorów ZHP jednorazową dodatkową składką w wysokości 80 zł na podratowanie związkowego budżetu. Dzięki niej do kasy ZHP miało spłynąć blisko 1 mln zł. Nie udało się, szczególnie że od lat liczba harcerzy spada. Jeszcze w 2005 r. w Związku działało 143 tys. osób, w 2011 r. było ich 120 tys., obecnie mniej niż 90 tys. Jak się dowiedzieliśmy w MF, w maju w sprawie pałacu w Ujeździe ZHP umorzono aż 652 tys. zł odsetek, a pozostałą kwotę, czyli 863 tys. zł, rozłożono na 12 rocznych rat.
ZHP za sprzedaną niezgodnie z prawem nieruchomość pieniądze oddadzą dopiero ćwierć wieku od transakcji. Dziś pałacyk należy do lokalnego przedsiębiorcy zajmującego się sprzedażą jelit wieprzowych, wołowych, baranich i kozich.