Kiełbasa wyborcza to, jak podaje Wikipedia, zbiorczy termin określający populistyczne formy zdobywania poparcia w wyborach. Wyrażenie powstało w Galicji na przełomie XIX i XX wieku, w okresie demokratyzacji praw wyborczych do Rady Państwa i Sejmu Krajowego. Kandydaci na posłów w celu zdobycia poparcia mas społecznych organizowali pikniki z darmowym jedzeniem i piciem (głównie kiełbasą i wódką). Obecnie kiełbasa wyborcza to zbiór propozycji skierowanych przede wszystkim do wyborców niemających wiedzy o działaniu mechanizmów gospodarczych. Przykładem może być obietnica zmniejszenia podatków przy równoczesnym zintensyfikowaniu polityki socjalnej państwa. Tyle definicji, a teraz przykład konkretnego zastosowania.
Jest nim wypłacenie dodatku dla emerytów w wysokości – jak wynika z naszych informacji – nawet 400 zł. Oczywiście zapewne we wrześniu, miesiąc przed wyborami do Sejmu, w których rządząca Platforma Obywatelska walczy o życie. Dzisiaj jest niemal pewne, że wybory wygra PiS, więc PO rozpaczliwie szuka sposobów na uniknięcie porażki. Plan podarowania emerytom przedwyborczych prezentów jest równocześnie próbą rozgrzeszenia się z tego, że wcześniej o nich nie zadbano bardziej, niż wymagały tego przepisy określające poziom waloryzacji ich świadczeń. A zatem teraz smaczna ta kiełbasa. Problem w tym, że słabo pasuje do niej musztarda po obiedzie.