Ministrowie spraw wewnętrznych 28 krajów rozmawiają w Luksemburgu o przyjmowaniu uchodźców. Włochy grożą Europie i kłócą się z Francją.

Podstawą do dyskusji jest propozycja Komisji Europejskiej, by podzielić między kraje członkowskie 40 tysięcy uchodźców. To imigranci z Syrii i Erytrei, którzy przez Morze Śródziemne przedostali się do Włoch.

Unijne kraje do tej pory nie wyrywały się z deklaracjami i niechętnie reagowały na apele o przyjmowanie uchodźców u siebie. A kiedy Komisja przedstawiła pomysły obowiązkowego podziału imigrantów podniosły się głosy sprzeciwu.

Włochy, które od kilku lat bezskutecznie apelują o pomoc i solidarność, zagroziły niedawno, że wprowadzą plan B. A ten - jak się spekuluje - polegałby na szybkim wydawaniu uchodźcom dokumentów i zgody na tymczasowy pobyt, bez żadnej weryfikacji, co praktycznie otworzyłoby im drzwi do całej Unii Europejskiej.

Do tego dochodzi jeszcze kłótnia między Rzymem i Paryżem, ta sama która wybuchła w 2011 roku, kiedy uchodźcy z Afryki Północnej masowo przypływali do Europy. Włochy również wtedy zaczęły wydawać imigrantom wizy, a Francja w odwecie zatrzymywała na granicy pociągi, którymi podróżowali uchodźcy. Władze w Rzymie protestowały wtedy, podobnie jak i teraz, że to złamanie zasad obowiązujących w strefie Schengen, w której podniesiono szlabany graniczne. Bo na granicach są możliwe kontrole, ale wyrywkowe.