Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki: Moskwa siłowo zmusi Kijów do tego, aby wziął na siebie koszty utrzymania rosyjskich separatystów.
Włochy są na czele ligi państw, które chcą rozwodnić sankcje za aneksję Krymu i wojnę w Donbasie. Premier Mateo Renzi już w marcu, kilka dni po zabójstwie Borysa Niemcowa, pojechał z wizytą do Moskwy. Teraz ma pomóc w otwarciu Zachodu na Rosję. To jednak misja niemal niemożliwa. Przynajmniej przez kolejne pół roku. Za dwa tygodnie Unia Europejska najpewniej przedłuży sankcje o kolejnych sześć miesięcy. A Kreml będzie musiał zdecydować, co dalej z Donbasem, który dla Rosji staje się balastem.
Porozumienie Mińsk2 działa na niekorzyść Rosji. Jego zapisy miały zamrozić konflikt, a z Donbasu uczynić parapaństwo na wzór Naddniestrza, za pomocą którego Kreml blokowałby decyzje Kijowa w polityce zagranicznej, tak jak przez lata Naddniestrzem udawało się blokować ruchy Mołdawii na arenie międzynarodowej. Plan nie wypalił. Nie wyłoniono władz lokalnych donieckiej i ługańskiej republiki ludowej (DRL i ŁRL). Nie zbudowano również w zawojowanych przez separatystów i Rosjan granicach zrębów struktur parapaństw (poza siłami zbrojnymi).
Dodatkowo od lutego Ukraina skutecznie izoluje DRL i ŁRL gospodarczo. Na linii od położonego na północy Artiomowska przez Kurachowe, Wołnowachę i Mariupol władze ukraińskie zbudowały coś na wzór punktów filtracyjnych, przez które przepuszczana jest ludność cywilna.
Obecnie aby przedostać się na stronę ukraińską, konieczne jest wykupienie pozwolenia. Jego cena to ok. 50 dol. Łapówka za wjazd bez dokumentu to koszt od 10 dol. do 50 dol. Podrobione pozwolenie wyceniane jest na ok. 75 dol. (informacje na podstawie opracowania OBWE „Protection of Civilians and their Freedom of Movement in the Donetsk and Luhansk Regions” wydanej 6 maja 2015).
Wprowadzenie opłat za przekroczenie „kordonu sanitarnego” komplikuje życie tym, którzy jeżdżą na stronę ukraińską, by pobrać tam emeryturę (formalnie Kijów wypłaca świadczenia mieszkańcom DRL i ŁRL. W praktyce trzeba je odebrać na terenie kontrolowanym przez siły rządowe). Średnia emerytura na Ukrainie wynosi 93 dol., co powoduje, że wyjazd po prostu się nie kalkuluje.
Naturalną alternatywą i lekiem na blokadę przez Kijów powinno być otwarcie na Rosję. Tu jednak sytuacja jest równie skomplikowana. Granicę bez problemu przekraczają czołgi T-72, artyleria, ochotnicy i żołnierze rosyjscy. Jednak handel poddany jest reżimowi celnemu. Aby wwieźć na teren DNR i ŁRL towary z Rosji, trzeba mieć wymagane pozwolenia i certyfikaty. Równie skutecznie pobierane jest cło. Dodatkowo rubel jest w relacji do hrywny walutą silniejszą, co obniża opłacalność sprowadzania towarów na handel.
Zarówno w DRL, jak i ŁRL widać symptomy frustracji. Rosja od miesięcy gra na bankructwo Ukrainy. Jednak pierwsze mogą zacząć bankrutować parapaństwa. Ewentualne rozpalenie wojny w Donbasie będzie miało prozaiczny cel: przymuszenie Kijowa do zdjęcia blokady ekonomicznej z separatystycznych republik. Ich obecny status wydaje się dla Kremla nieakceptowalny. Tym bardziej że nędza parapaństw oddziałuje również na sąsiadujący z nią rosyjski obwód rostowski. Jak wskazuje Adrian Karatnycky z amerykańskiego ośrodka analitycznego Atlantic Council, w pierwszym kwartale 2015 r. w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego przestępczość w obwodzie rostowskim wzrosła o 23 proc. Region awansował na szóste miejsce najbardziej skryminalizowanych z 83 podmiotów Federacji Rosyjskiej (w zestawieniu nie wzięto pod uwagę trzech miast wydzielonych: Moskwy, Sankt Petersburga i Sewastopola).