Jak się czujesz? Fatalnie. Pod względem oceny stanu zdrowia jesteśmy w ogonie Unii Europejskiej. W raporcie przygotowanym przez Eurostat dotyczącym oceny własnego stanu zdrowia zajęliśmy siódme miejsce od końca wśród 28 unijnych państw. Jesteśmy też w gronie tych krajów, które najgorzej oceniają dostępność do służby zdrowia.

Samoocena zdrowia Europejczyków / Dziennik Gazeta Prawna
Wyniki raportu „Jakość życia – fakty a poglądy” jednoznacznie wskazują na związek pomiędzy średnią stopą życia, a satysfakcją z kondycji zdrowotnej. Najbardziej zadowoleni są Irlandczycy i Szwedzi. Dobrze lub bardzo dobrze swoje zdrowie oceniało tam kolejno blisko 82 i 81 proc. badanych, którzy ukończyli 16 lat. Najgorzej oceniali swoje zdrowie Łotysze i Litwini (45–46 proc.).
W rankingu Polska wypadła blado – z badania wynika, że subiektywnie dobrym zdrowiem cieszy się niespełna 60 proc. naszych rodaków. Jest jeden pozytyw: odsetek zdrowych Polaków z roku na rok wzrasta. W 2005 roku na to samo pytanie pozytywnie odpowiedziało 54,1 proc. badanych Polaków, tymczasem w wielu krajach na przestrzeni niepełnej dekady wyniki gwałtownie poleciały w dół. Dla przykładu w 2005 r. bardzo dobrym zdrowiem chwaliło się 43,4 proc. Finów. W 2013 było ich już tylko 17,8 proc. Podobnie duży spadek w rankingu zanotowała Dania.
I choć ocena jest subiektywna, to najczęściej jest pośrednio powiązana z długością życia. Najdłuższe życie czeka Hiszpanów (83,2), Włochów (82,9), Cypryjczyków, Francuzów i Irlandczyków – ok. 82 lat. Najkrótsze – Litwinów (74,1), Łotyszy (74,3) i Bułgarów (74,9). Także Polacy analogicznie do oceny zdrowia znaleźli się w tej krócej żyjącej części mieszkańców Europy: przeciętny Kowalski urodzony w 2013 roku będzie żył 77,1 lat. Znaczna różnica pojawia się dopiero w przypadku podziału na płeć. Nadal też widać, że mężczyźni są w gorszej sytuacji – statystycznie będą żyć aż 8 lat mniej niż kobiety. Średnia różnica w krajach Unii wynosi 5,5 roku.
Mało pozytywne dla polskiego systemu zdrowia i jego efektywności wyniki Eurostatu potwierdzają także inne badania europejskie. W przygotowywanym rok temu szwedzkim indeksie zdrowotnym Euro Health Barometr Index znaleźliśmy się na szóstym miejscu od końca. W zestawieniu pod uwagę brane były systemy 36 państw europejskich. Analizowano je pod kątem korzyści dla pacjentów.
Tutaj badania były jeszcze bardziej pogłębione – oceniana była dostępność do lekarza i czas oczekiwania na wizytę, poziom zdrowia, czyli umieralność z różnych przyczyn, dostępność do leków, a także poziom profilaktyki zdrowotnej. Polska otrzymała niewiele ponad połowę z tysiąca możliwych do zdobycia punktów (511). Za nami uplasowały się Łotwa, Serbia, Czarnogóra, Rumunia oraz Bośnia i Hercegowina.
Jak co roku i teraz najlepiej wypadła Holandia, która również przez pacjentów jest oceniana jako mająca najlepszy system. Choć, jak mówi jeden z ekspertów – to także kwestia mentalności. Holendrom bardzo trudno otrzymać skierowanie do specjalisty, fundamentem systemu jest bowiem opieka lekarza rodzinnego. Za sukcesem mogą stać wysokie nakłady na prewencję. W Polsce ta sfera kuleje.
Ewa Borek z Fundacji My Pacjenci zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt: dużo lepiej oceniają swoje zdrowie i system młodzi Polacy. Kiedy ich fundacja wzięła pod lupę samopoczucie rodziców dzieci do 18. roku życia – blisko 88 proc. oceniało je pozytywnie.
– Osoby młode nie potrzebują sprawnie działającego systemu opieki zdrowotnej, żeby się czuć zdrowo – uśmiecha się Borek. Jak tłumaczy, dla poczucia zdrowia i bezpieczeństwa zdrowotnego jakość opieki zdrowotnej staje się istotna około 65. roku życia i dopiero wtedy decyduje ona o niskiej ocenie własnego stanu zdrowia.
Potwierdzają to wyniki Eurostatu. Na odległą lokatę wpłynęły przede wszystkim głosy starszych Polaków. Młodzi, ci do 24. roku życia wykazywali większy entuzjazm niż rówieśnicy z pozostałych krajów UE (w kategorii od 16 do 24 lat Polska zajęła 11. miejsce na 28 badanych państw).