W Londynie trwa śledztwo po wykryciu wielkiego włamania dokonanego podczas Świąt Wielkanocnych do skarbca firmy depozytowej w dzielnicy jubilerów. Scotland Yard podejrzewa wywodzący się z Bałkanów gang "Różowych Panter", który w minionych latach kilkanaście razy włamywał się do jubilerów w państwach Unii Europejskiej.

Scotland Yard mówi o wojskowej precyzji, z jaką zorganizowano i przeprowadzono skok. Jeden z włamywaczy pozostał na noc w budynku skarbca, kiedy w Wielki Czwartek zamknięto go na cały okres Świąt. W nocy wpuścił przez boczne wejście resztę gangu, który spuścił się do podziemi szybem windy, przekuł przez 2-metrową betonową ścianę do wnętrza i rano w Wielki Piątek wydostał na powierzchnię z łupem. Bandyci z zimną krwią wrócili jeszcze do skarbca w sobotę i rano w niedzielę wielkanocną zabrali resztę diamentów i kosztowności z 72 kaset depozytowych, należących głównie do okolicznych jubilerów. Jak się przypuszcza, gansterzy opuścili Wielką Brytanię wraz z łupem, ocenianym na 60 milionów funtów, na długo przed odkryciem włamania we wtorek po Wielkiej Nocy.

Scotland Yard przyznaje, że nie zareagował na alarm, który włączył się na chwilę w czwartek nocy, ale nie wyjaśnia dlaczego. Brytyjskie media domyślają się, że już wcześniej gangsterzy uruchamiali kilkakrotnie alarm, aby osłabić czujność policji. Niewykluczone, że uzyskali dostęp do alarmu, aranżując tydzień wcześniej awarię sieci energetycznej na całej ulicy Hatton Garden w Londynie.