Uchylanie Rosji furtki to niebezpieczny sygnał ze strony kanclerza – komentuje w czwartek portal tygodnika "Focus" wtorkowe przemówienie kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który powiedział, że po zakończeniu wojny współpraca z Rosją będzie znowu możliwa i ważne jest, aby przygotować się na ten czas.

Scholz wygłosił przemówienie z okazji 70-lecia Komisji Wschodniej Niemieckiej Gospodarki (Ost-Ausschuss der Deutschen Wirtschaft), która odegrała dużą rolę w tworzeniu "socjaldemokratycznej polityki rosyjskiej" z wiodącą doktryną "zmiany poprzez handel".

Jak przypomina "Focus", w 1970 roku w Essen podpisano umowę na dostawy gazu ziemnego, dzięki czemu rosyjski gaz popłynął do Niemiec. "Jeśli połączymy się gazociągiem, to krajobraz polityczny w Związku Radzieckim zmieni się na lepsze" – przekonywał Otto Wolff von Amerongen, ówczesny przewodniczący Komitetu Wschodniego.

"Focus" podkreśla, że "zmiana poprzez handel nigdy nie zadziałała. To była iluzja. I stanowiła raczej legitymację dla przemysłu do robienia potężnych interesów z sowiecką dyktaturą, nie nękanych przez politykę, a później nawet przez nią wspieranych, w szczególności przez socjaldemokrację”.

Jak zauważył portal, w mijającym tygodniu "socjaldemokratyczny kanclerz w swoim przemówieniu wysłał biznesowi sygnał: po zakończeniu wojny Rosja nadal będzie największym mocarstwem na świecie". Fakt, że kanclerz trzyma się swojej polityki zbrojeniowej, także "wpisuje się w politykę uchylonych drzwi Scholza wobec Rosji". "Działa przeciwlotnicze i Gepardy – tak, ale Leopardy i Mardery – już nie" – zauważa "Focus".

„Panie Scholz, na co pan czeka” – tymi słowami ponaglał Scholza były szef NATO Anders Fogh-Rasmussen. Ignorowanie podobnych głosów, dobiegających z grona własnej koalicji, może być jednak dla kanclerza coraz trudniejsze – o dostarczenie czołgów i uzbrojenia Ukrainie od miesięcy systematycznie apeluje m.in. Marie-Agnes Strack-Zimmermann (FDP) czy Toni Hofreiter (Zieloni).

"Komitet Europy Wschodniej, od dawna stanowiący par excellence rosyjskie lobby, zmienił tymczasem kurs. Zajmuje się teraz odbudową Ukrainy i pozyskiwaniem nowych partnerów handlowych z krajów byłego imperium sowieckiego – w tym Tadżykistanu. Scholz ogłosił już plan Marshalla dla odbudowy Ukrainy, który będzie wchodzić w grę pod warunkiem, że Ukraina będzie nadal istnieć" – dodaje „Focus”, zauważając, że przede wszystkim "chodzi o twarde interesy gospodarcze i polityczne".

"Focus" podkreśla, że prezydent Francji Emanuel Macron zainicjował konferencję darczyńców, zapraszając do udziału m.in. "śmietankę francuskiego przemysłu”. Z "planu Marshalla" Scholza dla Ukrainy Macron chciałby uszczknąć jak najwięcej, "co jest asymetrycznym kontrastem w stosunku do dotychczasowej pomocy Francji dla Ukrainy", która jest "skromna" – ocenia portal.

Z tego powodu "inicjatywa Macrona może być rozumiana jako podwójnie egoistyczna: koszty rosyjskiego bombardowania mają być uspołecznione przez międzynarodową konferencję darczyńców, natomiast zyski z późniejszej odbudowy zostaną sprywatyzowane, a dokładniej: znacjonalizowane" – zauważa "Focus".

„Dlatego każdy, kto uważa, że chodzi tu głównie o prawa człowieka, jest naiwny. Chodzi o twarde interesy ekonomiczno-polityczne. Joe Biden przyznał nawet publicznie, że Amerykanie chcieliby utrzymać w ryzach osłabioną w widoczny sposób Rosję. Francuzi z Macronem na czele chcą na Ukrainie zarobić. A Niemcy? Na razie jeszcze tego nie wiedzą" – podsumowuje "Focus". (PAP)

mszu/ zm/