Szef ukraińskiego sztabu generalnego gen. Wiktor Mużenko miał się wczoraj wytłumaczyć przed parlamentarną komisją obrony z porażki pod Debalcewem. Miał, bo ostatecznie nie pojawił się w Radzie Najwyższej. Zamiast niego na utajnione posiedzenie przyszedł wiceminister obrony płk Petro Meched. To nie pierwszy raz, kiedy Mużenko ignoruje zaproszenia komisji obrony.
– Musimy przeanalizować Debalcewe w kontekście sytuacji w całym sektorze (obszar działań wojennych po stronie ukraińskiej dzieli się na cztery sektory – red.). Jedni uważają za sukces, że udało się wyprowadzić stamtąd stan osobowy i technikę. Inni mówią, że to sytuacja krytyczna, która doprowadziła do tragicznych skutków – mówił deputowany współrządzącego Frontu Ludowego Andrij Teteruk, który sam zaczynał jako dowódca ochotniczego batalionu Myrotworeć. Inni członkowie komisji obrony zapowiadali, że po zapoznaniu się z relacją przedstawicieli sztabu zaproponują prezydentowi Petrowi Poroszence podjęcie konkretnych decyzji personalnych.
Ubiegłotygodniowe wycofanie się Ukraińców z długiego na 40 km korytarza utrudniającego separatystom logistykę nie jest porażką tak ewidentną, jak sierpniowo-wrześniowa masakra pod Iłowajśkiem, gdy ukraińskie wojska otoczone w kotle przez Rosjan, w następstwie niekompetentnego dowodzenia i licznych dezercji, zostały zdziesiątkowane. – W Debalcewem żadna jednostka nie zrobiła odwrotu bez rozkazu. Odwrót był zaplanowany i zorganizowany. Proszę to porównać z Iłowajśkiem, gdzie prawa flanka rzuciła broń i uciekła. 100 km frontu uciekło z generałem na czele – mówi portalowi LB.ua szef komisji obrony Serhij Paszynski.
Tym razem decyzję o ewakuacji podjęto w ostatniej chwili, gdy pod jako taką kontrolą sił rządowych pozostawała jeszcze ostatnia droga lokalna. Dzięki temu z (prawie) okrążenia udało się wycofać większość ciężkiego sprzętu, zdaniem niemieckiego serwisu ConflictReport.info nawet 90 proc. Z drugiej strony z wojska płyną głosy rozżalenia. Wojskowi skarżą się, że – zwłaszcza po zawarciu porozumień mińskich – Kijów nie pozwala im wykorzystać w pełni potencjału artylerii do odparcia ataków przeciwnika. Ze strachu przed zarzutem łamania rozejmu sztab nie pozwalał też na działania zaczepne.
Część dowódców podejrzewa też sztab o informacyjną nieszczelność, wynikającą z rosyjskiej infiltracji wywiadowczej. Dlatego zdarza się prowadzenie wojny metodą faktów dokonanych. Na przykład ofensywa pułku Azow na południowym odcinku frontu została na początku lutego podjęta bez wiedzy sztabu. O zamiarach jednostki wiedziała jedynie prezydencka Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, której sekretarz Ołeksandr Turczynow obserwował jej postępy na miejscu. Ofensywa była pierwszym od półrocza udanym kontratakiem sił rządowych.
420 km kw. taką powierzchnię miał stracony przyczółek debalcewski
13 ukraińskich żołnierzy według władz zginęło podczas odwrotu
100 na tylu zabitych oceniają straty Ukraińców niemieccy analitycy
157 tylu przedstawicieli sił rządowych odniosło rany