W czerwcu ubiegłego roku fanatycy z Państwa Islamskiego zdobyli leżące na północy Iraku, milionowe miasto Mosul. Teraz ocenia się, że w mieście jest co najmniej tysiąc bojowników radykalnego ugrupowania. Przeciwko nim do walki ma pójść 25 tysięcy kurdyjskich żołnierzy, którzy zostaną do czasu operacji przeszkoleni przez Stany Zjednoczone. Ofensywa na Mosul szykowana jest na kwiecień lub maj, aby zdążyć przed letnimi upałami, które utrudniają codzienne życie. Nie wiadomo na razie, czy walkom będą towarzyszyć amerykańskie naloty z powietrza.
W ostatnim czasie Stany Zjednoczone oraz Jordania częściej niż dotąd przeprowadzają ataki na pozycje Państwa Islamskiego. Wczoraj, aktywiści poinformowali, że dzięki nalotom udało się odbić z rąk fanatyków kilka syryjskich wiosek w prowincji Rakka, niedaleko nieformalnej stolicy Państwa Islamskiego.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry mówił dwa tygodnie temu w Monachium, że dwa tysiące nalotów koalicji pod wodzą Stanów Zjednoczonych pozwoliło odzyskać jedną piątą terenów kontrolowanych przez fanatyków oraz odebrać 200 instalacji ropy i gazu. W uderzeniach miała zginąć co najmniej połowa komendantów fanatycznych oddziałów.
Od niemal roku fanatycy zajmują kolejne tereny w Iraku i w Syrii i ustanowili tam kalifat, czyli państwo oparte na radykalnej wersji islamu. Na zajętych terenach dokonują brutalnych egzekucji, a z ich rąk zginęły już setki miejscowych szyitów i sunnitów, ale także kilku zagranicznych dziennikarzy i pracowników organizacji humanitarnych.
Powiązane
Reklama
Reklama