Radosław Sikorski powinien zrezygnować z funkcji marszałka Sejmu. Tak uważa sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski. Wszystko wskazuje na to, że będzie śledztwo w sprawie rozliczeń podróży poselskich Radosława Sikorskiego. Prokurator Generalny Andrzej Seremet uznał, iż decyzja śledczych z marca tego roku o odmowie wszczęcia postępowania w tym zakresie "była przedwczesna".

W ocenie Gawkowskiego, marszałek Sikorski ma problem. Woda w tej sprawie jest coraz bardziej mętna - mówi. Polityk przekonuje, że marszałek Sejmu powinien być poza wszelkimi podejrzeniami. Skoro dziś - podkreśla - są wątpliwości co do jego zachowań, powinien honorowo zrezygnować z funkcji.

Krzysztof Gawkowski odniósł się też do stwierdzeń posłów PO, że na jakiekolwiek decyzje jest jeszcze za wcześnie, bo prokuratura bada sprawę. Platforma Obywatelska przez lata uczyła, że jeżeli ktoś jest gdzieś winny, to musi ponieść konsekwencje - mówi. Dodał, że dopóki szefem PO był Donald Tusk, ta ekipa miała dobrego kierownika. Obecnie - uważa Gawkowski - Ewa Kopacz próbuje pogodzić różne grupy interesu w Platformie za co w przyszłości zapłaci polityczną cenę.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście otrzymała zawiadomienie w sprawie przekroczenia uprawnień, dotyczyło ono wydania przez Radosława Sikorskiego, w ciągu 6 lat, około 80 tysięcy złotych na podróże poselskie. Sprawa dotyczy okresu od 2007 do września 2014 roku, gdy Radosław Sikorski pełnił funkcję szefa polskiej dyplomacji. Ta posada wiąże się z całodobową opieką Biura Ochrony Rządu i możliwością jeżdżenia rządową limuzyną. Mimo to, według "Wprost", co najmniej od 2009 roku Sikorski wykorzystywał publiczne środki na podróże prywatnym autem. W 2009 roku z kasy Sejmu pobrał 1245 złotych, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tysięcy. W 2011 było już 26,5 tysięcy, a w 2012 roku pobrał 19,1 tysięcy złotych.