Stan wojenny był wojną wypowiedzianą narodowi. Wprowadzając go, ówczesna władza broniła przede wszystkim własnych interesów, doprowadzając Polskę do zapaści. Tak o tamtych mówi historyk, profesor Wojciech Roszkowski.

Dziś mija 33. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Profesor Wojciech Roszkowski podkreśla, że była to precyzyjnie zaplanowana i przeprowadzona operacja. Pierwsze prace rozpoczęły się już po "karnawale Solidarności" w 1980 roku. Generał Wojciech Jaruzelski próbował przygotować swoją partię - PZPR - do wprowadzenia stanu wojennego. Starał się również rozpoznać nastroje społeczne. W 1981 roku w Polskę wysłane zostały wojskowe Terenowe Grupy Operacyjne, które miały zbadać sytuację w zakładach pracy i innych strategicznych miejscach. Jak mówi historyk, ostatnie miesiące 1981 roku upłynęły generałowi Jaruzelskiemu na wyczekiwaniu na odpowiedni moment, by podjąć decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego. Ten dogodny moment nastąpił właśnie 13 grudnia.

Profesor Wojciech Roszkowski dodaje, że stan wojenny przyniósł ogromne straty dla narodu i państwa. Przede wszystkim w sposób dramatyczny podzielił społeczeństwo, bo część Polaków poparła działania władz. Po drugie, jak mówi historyk, zabił entuzjazm u ludzi i sprawił, że naród popadł w marazm. Wreszcie, spowodował też masową emigrację Polaków - z kraju wyjechało w tamtych latach kilkaset tysięcy osób. Stan wojenny doprowadził także do katastrofy gospodarczej, do której doszło w drugiej połowie lat 80.

Historyk przypomina, że autorzy stanu wojennego już w wolnej Polsce wielokrotnie uzasadniali jego wprowadzenie groźbą sowieckiej interwencji lub obawą, że dojdzie do wojny domowej między władzami a opozycją. Jego zdaniem przy obecnym stanie wiedzy takie tłumaczenia są pozbawione sensu. Jak podkreśla profesor Roszkowski, Sowieci rozważali wkroczenie do Polski, ale rok wcześniej, a w 1981 roku nie chcieli już podejmować tak radykalnych kroków. "Generał Jaruzelski wyświadczył im przysługę, pacyfikując Solidarność własnymi, polskimi siłami" - tłumaczy. Co więcej, jak wynika z notatki Wiktora Anoszkina, adiutanta dowódcy wojsk Układu Warszawskiego generała Wiktora Kulikowa, generał Jaruzelski domagał się od Sowietów swego rodzaju "polisy ubezpieczeniowej". Gdyby stan wojenny nie zdławił opozycji, oczekiwał, że Biuro Polityczne KPZR zdecyduje o wysłaniu do Polski radzieckiej armii.

Według szacunków Instytutu Pamięci Narodowej, w czasie stanu wojennego zginęło 56 osób, choć niektórzy mówią o ponad 100 ofiarach. Do obozów internowania trafiło około 10 tysięcy działaczy ówczesnej opozycji, przede wszystkim członków "Solidarności". Stan wojenny formalnie zniesiony został dopiero 22 lipca 1983 roku.