Syryjczycy dotknięci wojną domową są w potrzasku - alarmują międzynarodowe organizacje pomocowe. Dwie znaczące organizacje, zajmujące się uchodźcami poinformowały, że sąsiednie kraje zaczynają odcinać im drogę ucieczki przed wojną, a wspólnota międzynarodowa przestała interesować się problemem.

Od czasu, gdy 3,5 roku temu w Syrii wybuchła wojna domowa, z kraju uciekły ponad 3 miliony osób. Co najmniej 10 milionów Syryjczyków opuściło swoje domy i przeniosło się w inne rejony kraju. Norweska Rada Uchodźców oraz Międzynarodowy Komitet Ratunkowy alarmują jednak, że kolejni mieszkańcy Syrii mają coraz mniejsze możliwości ucieczki z kraju.

Jak dotąd, ponad milion uchodźców przyjął Liban, a niewiele mniej Turcja, ale kraje te zaczynają wprowadzać restrykcje. Międzynarodowe organizacje twierdzą, że świat nie robi nic, by pomóc Syryjczykom. Przytaczają informacje, według których w Stanach Zjednoczonych mieszka zaledwie 166 uchodźców z Syrii, a Francja przyjęła 500 osób.

Eksperci zajmujący się sprawą twierdzą, że świat powinien przyjąć co najmniej 5 procent uchodźców, którzy teraz mieszkają w sąsiadujących z Syrią krajach.

Podkreślają też, że jeśli kolejni Syryjczycy nie będą w stanie opuścić kraju, grozi im zagłada. Problemem są nie tylko walki, ale i nadchodząca zima. Wiele osób nie ma bowiem swoich domów i mieszka w namiotach lub na świeżym powietrzu.

Szacuje się, że od początku wojny domowej w Syrii zginęło co najmniej 200 tysięcy osób. Nie ma szans na szybkie zakończenie konfliktu. Z wojskiem prezydenta Asada walczy już bowiem nie tylko umiarkowana opozycja, ale też wciąż rosnący w siłę fanatycy z Państwa Islamskiego.