Ksiądz Mateusz Dziedzic, uprowadzony prawie miesiąc temu w Republice Środkowoafrykańskiej, jest już na wolności. Informację podała Katolicka Agencja Informacyjna.

Do uwolnienia doprowadziły pomyślne negocjacje, w których uczestniczyli przedstawiciele Kościoła, ministrowie z Kamerunu i z Republiki Środkowoafrykańskiej oraz przedstawiciele rebeliantów. Okoliczności uwolnienia nie są znane.

- Wszyscy się cieszymy i dziękujemy tylko i wyłącznie Bogu, że pozwolił nam doczekać tej chwili. Wypadałoby dziękować ludziom, ale my bardziej gratulujemy sobie postawy solidarności na modlitwie o uwolnienie misjonarza - powiedział KAI ksiądz Krzysztof Czermak, dyrektor Wydziału Misyjnego Kurii Diecezjalnej w Tarnowie.

Ksiądz Mateusz Dziedzic został uprowadzony z misji Baboua w nocy z 12 na 13 października. Porywacze wywieźli go w stronę granicy z Kamerunem. Planowali uprowadzić także księdza Leszka Zielińskiego, ale ostatecznie zgodzili się, by jeden z kapłanów został na misji.

W niewoli misjonarz był chory na malarię, miał także problemy żołądkowe. Kilka razy podczas rozmowy telefonicznej zapewniał, że był dobrze traktowany. Rebelianci zgodzili się, by dostarczyć mu leki, żywność, odzież, wodę i środki czystości.

Tuż po uprowadzeniu misjonarza w polskim MSZ powołano zespół kryzysowy, który był w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski do spraw misji. Powstał także specjalny zespół międzyresortowy, który zajmował się tą sprawą.

O porwaniu polskiego misjonarza poinformowane zostały odpowiednie instytucje rządowe w Republice Środkowoafrykańskiej, międzynarodowe misje w tamtym kraju oraz Organizacja Narodów Zjednoczonych.