Krytyczny moment dla Afganistanu. Tak o sytuacji w tym kraju mówi amerykański sekretarz stanu John Kerry. Przedstawiciel administracji USA przybył do Kabulu z niezapowiedzianą wizytą.

Kerry ma nadzieję na uspokojenie sytuacji po wstępnych wynikach wyborów prezydenckich w Afganistanie. Miał je wygrać popierany przez ustępującego prezydenta Aszraf Ghani, uzyskując 56 procent głosów. Z rezultatem nie zgadzają się zwolennicy Abdullaha Abdullaha - kandydata, który według wyników uzyskał mniej głosów.

John Kerry powiedział, że ma nadzieję na rozwiązanie sporu, ale zastrzegł, że nie dojdzie do tego samoczynnie. Mówił też, że pod znakiem zapytania stoi legitymizacja wyborów i dalsze przemiany konieczne dla rozwoju Afganistanu. "Jest więc wiele do zrobienia" - ocenił.

Kerry spotka z obydwoma kandydatami na prezydenta, a także z dotychczasowym przywódcą kraju, Hamidem Karzajem.

Abdullah Abdullah, który wygrał pierwszą turę wyborów, nie może pogodzić się z porażką. On i jego zwolennicy odrzucają wstępne wyniki i oskarżają władze o fałszowanie głosowania. Ostateczny wynik ma być znany 22 lipca. To pierwsze wybory prezydenckie w Afganistanie, w których władza ma zostać przekazana w sposób pokojowy.