Brytyjskie związki zawodowe protestują przeciw spadkowi zarobków realnych pracowników służb publicznych. Powołany w 2010 roku rząd koalicji konserwatywno-liberalnej zamroził natychmiast płace w sektorze budżetowym, a w 2012 roku ograniczył roczne podwyżki do najwyżej 1 proc. (reguła ta obowiązuje do dziś). Tymczasem inflacja od 2010 roku wynosiła od 2 do 4 proc. rocznie. Od czterech lat pracownicy sektora publicznego z roku na rok zarabiają więc realnie coraz mniej.
Na niezadowolenie z poziomu płac nałożyła się kwestia opóźniania wieku przechodzenia na emeryturę. Na tym tle doszło już do kilku strajków strażaków i nauczycieli. Nauczyciele strajkowali też przeciw zmianie warunków pracy.
Oprócz nauczycieli strajk obejmie również pracowników municypalnych, część obsługi szpitali i domów opieki, pracowników komunikacji miejskiej i służby granicznej. Nie będzie to strajk generalny, na co nie zezwala brytyjskie prawo, ale związki i tak twierdzą, że będzie to największy protest od czasu demonstracji i strajków przeciwko reformie emerytur w końcu listopada 2011 roku.