Od dziś przez pół roku Włochy będą stały za sterami Unii Europejskiej. Rząd w Rzymie ma listę spraw z unijnego programu, którymi musi się zająć.

Włochy nie świecą jednak najlepszym przykładem, bo mają problemy z trzymaniem w ryzach budżetu i znacznie przekraczają dozwolony poziom długu publicznego. Rzym rozpoczął więc przewodnictwo od postulatu złagodzenia kryteriów dyscypliny budżetowej. Włochy chcą skończyć z polityką zaciskania pasa i skłonne są jeszcze bardziej się zadłużyć, by wspierać inwestycje pobudzające wzrost gospodarczy. Podobnie uważa Francja, przeciwne są Niemcy. Ta debata będzie zapewne jedną z głównych w najbliższych miesiącach. Do uregulowania pozostają także kontakty Unii z Rosją, ograniczone do minimum w związku z eskalacją konfliktu na Ukrainie.

"Włochy zawsze były dobre w dyplomacji, bo chcą przyjaźnić się ze wszystkimi" - powiedział Polskiemu Radiu Lorenzo Consoli, brukselski korespondent włoskiej agencji TMNews.
A co z przygotowaniami do przewodnictwa? "Włosi zawsze się spóźniają i więcej w tym wszystkim jest improwizacji" - dodał włoski korespondent. Włochy powinny do grudnia doprowadzić do porozumienia w sprawie pakietu telekomunikacyjnego, redukującego opłaty za rozmowy z telefonów komórkowych za granicą. Mają też zakończyć prace nad przepisami, które pozwalają unijnym krajom na ograniczenie lub zakaz upraw GMO. W tym roku powinny się też zakończyć negocjacje w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego przewidującego większą redukcję emisji CO2.