Jak dotąd 75 procent terytoriów Gruzji jest gotowych do integracji z Unią Europejską. W przeddzień podpisania umowy stowarzyszeniowej ze Wspólnotą, gruzińscy politycy przypominają, że nie mają wpływu na zbuntowane prowincje: Abchazję i Osetię Południową. Liczą przy tym na pomoc Brukseli w rozwiązaniu konfliktu z Rosją i separatystami.

Od 2008 roku zbuntowane prowincje: Abchazja i Osetia Południowa znajdują się pod kontrolą rosyjskiej armii i nie biorą udziału w procesach integracji z UE.

W ocenie gruzińskich polityków, Unia Europejska, podpisując z Gruzją umowę stowarzyszeniową, bierze na siebie obowiązek wspierania tego kaukaskiego kraju, także w kwestiach związanych z separatystycznymi regionami. Jak podkreśla przebywający w Tbilisi polski senator Bogdan Klich, Bruksela będzie teraz zmuszona częściej przypominać Rosji, że Abchazja i Osetia Południowa są integralnymi częściami Gruzji.

27 czerwca Gruzini podpiszą umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Władze w Tbilisi liczą jednak na więcej. Oprócz pełnego członkostwa w Unii, chcą też integracji z NATO.