Nie będzie zmiany rządu. Sejm przegłosował wotum zaufania dla premiera Donalda Tuska. Za głosowało 237 posłów, przeciw 203, nikt nie wstrzymał się od głosu. Przed głosowaniem nad wotum zaufania posłowie zajęli też stanowisko w sprawie przyjęcia informacji premiera o nagraniach opublikowanych przez "Wprost". Także to głosowanie zakończyło się pomyślnie dla szefa rządu, stosunek głosów był taki sam, jak przy głosowaniu o wotum zaufania.

Za wotum zaufania głosował jeden poseł Twojego Ruchu i czterech posłów niezrzeszonych w tym John Godson i byli posłowie PiS: Tomasz Górski i Jarosław Jagiełło.

Za udzieleniem poparcia rządowi głosowała Platforma Obywatelska oraz Polskie Stronnictwo Ludowe.

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz mówiła po głosowaniu, że "jest dumna z tego, że polski Sejm nie poddał się próbie destabilizacji, którą próbowali wprowadzić w życie ci, którzy nielegalnie podsłuchiwali". Z kolei przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że "polityczny błąd" popełniło Polskie Stronnictwo Ludowe. Polityk stwierdził, że posłowie tej partii przedłożył swoje własne interesy ponad interesy kraju.

Wcześniej wystąpienie z wnioskiem o wotum zaufania ogłosił premier, pod koniec ponad 20-minutowego sejmowego przemówienia. Na początku mowy przeprosił opinię publiczną za - jak mówił - "bulwersujące, a momentami skandaliczne" zachowania i niestosowne słowa, utrwalone w nagraniach opublikowanych przez "Wprost". Szef rządu dodał, że ci, którzy zostali uwiecznieni na taśmach, mają obowiązek "indywidualny i polityczny" wytłumaczenia się z tego. Potem Donald Tusk przyznał, że w jednym przypadku, z uwiecznionych na nagraniach, mogło dojść do przekroczenia prawa, ale - jak dodał - na szczęście nie musi się tym zajmować Sejm, bo zajęła się już prokuratura. Jednak to nie "obyczajowe dwuznaczności czy skandale" są problemem - mówił Tusk - a ważniejsze jest to, że grupa przestępców zakładała podsłuchy, nagrywała polityków, a następnie publikowała te nielegalne materiały. Premier mówił też, że afera taśmowa może zagrozić interesom Polski. Wymienił działania związane z energetyką i sytuacją na Ukrainie. Jego zdaniem, skutkiem ujawnienia afery może być też osłabienie szans Polski na stanowiska w Unii Europejskiej. Dodał, że nagrania opublikowano także tuż przed rozmowami na szczycie Unii Europejskiej o unii energetycznej. "Nie wiemy czyjego autorstwa jest ten scenariusz, ale jedno wiemy na pewno (...) - że ten konspiracyjny scenariusz (...) nie powstał tu, w polskim Sejmie, ani w żadnej instytucji polskiego życia publicznego." Zdaniem premiera, efektem takiego scenariusza mogą być straty dla państwa. "Nie wiem jakim alfabetem ten scenariusz jest pisany, ale wiem bardzo dokładnie kto może być beneficjentem politycznego chaosu czy obniżenia reputacji państwa polskiego" - mówił Tusk.

Po przemówieniu premiera odbyła się debata parlamentarna, podczas której głos zabrali przedstawiciele opozycji. Krzysztof Szczerski z Prawa i Sprawiedliwości podkreślał, że istotą sprawy jest treść nagrań, a nie ich autor. Mówił, że obnażyły one rząd, nie tylko przez język polityków, ale przede wszystkim ze względu na zawartość rozmów. Jego zdaniem, prawda o rządach PO, wyłaniająca się z nagrań, jest powodem do dymisji gabinetu Donalda Tuska. Jak dodał polityk PiS, z zapisów rozmów wynika, że Platforma gardzi Polakami. Z kolei szef SLD Leszek Miller zarzucał premierowi, że ten przeprosił za styl, a nie także za treść podsłuchanych rozmów polityków PO. Miller mówił też, że rząd skupia się na ukaraniu autora nagrań, a nie polityków, którzy - jak powiedział - powinni się wstydzić swoich słów. Podkreślił też, że wbrew temu co mówi koalicja, interes PO-PSL nie jest tożsamy z interesem państwowym. Dla sejmowej elegancji byłoby lepiej gdyby wniosek o wotum zaufania został złożony kilka dni wcześniej - dodał Miller.

Natomiast lider Twojego Ruchu Janusz Palikot mówił w Sejmie, że nie poznaje byłych partyjnych kolegów - bohaterów afery taśmowej "Wprost". "Co się z wami stało?"- pytał członków PO. Janusz Palikot mówił, że to, co zrobili bohaterowie taśm, ujawnionych przez "Wprost", było - jak to określił - "słabe". Zdaniem Palikota, PO sama pozbawi się władzy - nie zrobią tego ani PiS, ani służby rosyjskie czy mafia węglowa.

Z kolei Jan Bury z koalicyjnego PSL-u podkreślał, że Polska nie może ulegać szantażystom, którzy stoją za nielegalnymi nagraniami. Według polityka, ktoś chce zdestabilizować polską, młodą demokrację przy użyciu nowoczesnych metod. Jak dodał, w ostatnim czasie zajmujemy się nagraniami, a nie sprawami najbardziej palącymi, jak sytuacja na Ukrainie, unia energetyczna, czy plany Rosji w sprawie budowy Gazociągu Południowego.

Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało, że w czwartek złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Według doniesień medialnych kandydatem na premiera rządu technicznego z ramienia PiS będzie profesor Piotr Gliński. Informacji tej podczas briefingu nie potwierdził Mariusz Błaszczak.