Donald Tusk spotka się w tym tygodniu z papieżem Franciszkiem. Premier mówił, że powodem spotkania jest "duchowa potrzeba". W wywiadzie dla "wSieci" skomentował to prezes PiS Jarosław Kaczyński: "Z Wojciechem Jaruzelskim i Fidelem Castro też papieże rozmawiali".

- Różni ludzie bywali u papieża, nie wyłączając Wojciecha Jaruzelskiego - mówił w rozmowie z "wSieci", Jarosław Kaczyński. - Proszę pamiętać, że Watykan to jest także pewna struktura, w ramach której człowiek o największym w Polsce znaczeniu, a taką osobą jest premier, może sobie coś takiego zorganizować - dodał prezes PiS.

(…) Przypomnę, że Aleksander Kwaśniewski nigdy nawet nie pochylił głowy podczas podniesienia w trakcie mszy świętej, a mimo to jechał w papamobile. To wszystko nie jest proste. To jest kwestia sposobu działania dyplomacji watykańskiej, wypróbowanego przez stulecia, i zazwyczaj skutecznego, bo Kościół trwa - mówił dalej Jarosław Kaczyński.

Zwiefka: Kaczyński grzeszy. Łamie przykazanie "nie kłam” / Newspix / FOTOMAG

- To, że on jest w istocie wrogiem chrześcijaństwa, może nie być tu przeszkodą, bo ta kwestia może nie być w Watykanie w ogóle analizowana. A nawet jeśli była analizowana, to pamiętajmy, że z Fidelem Castro też papieże rozmawiali. To jest kwestia modus operandi dyplomacji watykańskiej. Także jeśli ze strony polskiej wyszła taka inicjatywa, to Watykan musiałby mieć jakieś bardzo mocne powody, żeby odmówić - mówił Kaczyński.

- Kto się orientuje w realiach działania dyplomacji watykańskiej, wie, że ta wizyta w sumie nic nie znaczy. Będzie to jednak prezentowane społeczeństwu jako zdarzenie znaczące. To jest próba bycia jednocześnie po obu stronach cywilizacyjnego sporu. Nie mam jednak wątpliwości, że Donald Tusk jest jednoznacznie po jednej, złej stronie - stwierdził.

- (...) Formacja, którą stworzył Donald Tusk, to jest formacja dekadencji i rozkładu - mówił Kaczyński. - Taki jest profil kulturowy tych ludzi. Oni oczywiście są elastyczni, mogą zakładać różne maski, ale tak naprawdę jest w nich głęboka niechęć do chrześcijaństwa, do stabilizacji, a co za tym idzie pewnej regulacji roli jednostki. To nie tyle liberalizm, co toksyczny indywidualizm - dodał.