Afgańska komisja wyborcza mówi o sukcesie zakończonych właśnie wyborów prezydenckich. Według wstępnych informacji, frekwencja wyniosła 58 procent, a talibowie nie zdołali zakłócić przebiegu głosowania. Dzisiejsze wybory były historyczne, bo pierwszy raz w Afganistanie władza zostanie przekazana w sposób pokojowy, a nie w wyniku zamachu czy obalenia przywódcy.



Mimo złej pogody i zagrożenia ze strony talibów, Afgańczycy tłumnie ustawiali się w kolejkach do urn. „Chcemy lepszej przyszłości dla naszych dzieci, chcemy być nowoczesnym narodem, składającym się z wykształconych ludzi” - powiedział jeden z mieszkańców Kabulu. „Spodziewałem się pogróżek, czy ataków ze strony talibów. Ale kiedy tu przyszedłem, zobaczyłem długą kolejkę ludzi” - mówił inny mężczyzna. W Kabulu niektórzy stali godzinę, by oddać głos. W wielu lokalach frekwencja była tak duża, że zabrakło kart do głosowania.

Talibowie nie zdołali zakłócić przebiegu wyborów choć nie obyło się bez incydentów. W ataku na jeden z lokali wyborczych w prowincji Kunduz zginęło trzech pracowników komisji wyborczej i trzech żołnierzy. Inny żołnierz zginął w prowincji Logar, a na północy afgańskie wojsko zabiło 12 bojowników. Aż 10 procent punktów wyborczych w całym kraju nie zostało otwartych, bo obawiano się o bezpieczeństwo głosujących.

Wielu spośród głosujących to kobiety oraz młodzi Afgańczycy. Jak mówi ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Marcin Piotrowski, to znak zmiany pokoleniowej w Afganistanie. „To są Afgańczycy, którzy myślą inaczej niż w kategoriach podziałów etnicznych czy plemiennych, inaczej niż te dinozaury, które pamiętają jeszcze czasy okupacji radzieckiej” - dodaje ekspert PISM w rozmowie z Polskim Radiem.

Bezpieczeństwa głosujących pilnowało 400 tysięcy afgańskich policjantów i żołnierzy. Wojska NATO pozostawały w tym czasie w bazach.

Afgańczycy wybierali spośród ośmiu kandydatów i jest bardzo prawdopodobne, że następca Hamida Karzaja zostanie wybrany dopiero w drugiej turze. Największe szanse na zwycięstwo eksperci dają dwóm związanym z Karzajem kandydatom - byłemu ministrowi spraw zagranicznych Zalmajowi Rasulowi oraz byłemu ministrowi finansów Aszrafowi Ghaniemu.

Nowy afgański prezydent będzie musiał uporać się z korupcją, prowadzić negocjacje pokojowe z talibami i zdecydować, czy podpisze umowę o współpracy w bezpieczeństwie z Amerykanami. Od tego zależy, czy wojska NATO pozostaną w Afganistanie po 2014 roku.