W rezydencji Janukowycza odnaleziono tysiące dokumentów dowodzących korupcji obalonego reżimu
O korupcji w szeregach ukraińskiej władzy krążyły najrozmaitsze pogłoski. Jednak takiego Bizancjum jak w przejętej przez rewolucjonistów rezydencji eksprezydenta Wiktora Janukowycza nikt się nie spodziewał. Podkijowskie Meżyhirja w ciągu weekendu odwiedziły tysiące Ukraińców.
Po panicznej ucieczce szefa państwa ze zrewoltowanego Kijowa w sobotę do rezydencji wkroczyli demonstranci. W przeciwieństwie do rozgrabionych pałaców libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego w Meżyhirju nikt nie rabował. Przeciwnie, Samoobrona Majdanu dbała o porządek i pilnowała, by z rezydencji nic nie zginęło. Aby ułatwić ludziom dotarcie do pałacu, mer Kijowa Wołodymyr Makejenko (do niedawna członek Partii Regionów) uruchomił specjalną marszrutkę (linię mikrobusową) z jednej ze stacji metra.
W kiczowatym pałacu i liczącym 140 ha zespole ogrodów odnaleziono m.in. prywatne minizoo ze strusiami i pawiami, szklarnię z palmami, ring bokserski i pole golfowe. Na nabrzeżu tzw. kijowskiego morza (sztucznego jeziora na Dnieprze, nad którym leży Meżyhirja) stoi kilkunastometrowej długości statek, a w garażu – dziesiątki zabytkowych pojazdów. By Wiktor Fedorowycz nie musiał wyjeżdżać zza bram pałacu, na jego terenie dysponował nawet własną stacją benzynową.
Uroczysko Meżyhirja należało początkowo do rodziny carskiej. Później rezydowali tu kolejni przywódcy sowieckiej i niepodległej Ukrainy. Aż do 2007 r., gdy ówczesny premier Janukowycz sprywatyzował rezydencję za zgodą prezydenta Wiktora Juszczenki. Równocześnie przylegające do daczy tereny zostały wydzierżawione prywatnej firmie Tantalit, powiązanej – jak wykazało śledztwo „Ukrajinśkiej Prawdy” – z rodziną prezydenta. Jej formalnym właścicielem był nieoficjalny prawnik Janukowycza Pawło Łytowczenko.
O Łytowczence będzie jeszcze głośno. Z punktu widzenia państwa ukraińskiego najważniejszym znaleziskiem Meżyhirja były bowiem nie bażanty czy złote medale z wizerunkiem obalonego przywódcy, ale dokumenty. Ludzie Janukowycza prowadzili potajemną księgowość, kwitując wszystkie łapówki i wydatki. Nad wszystkim czuwał Łytowczenko. Dokumenty mają zostać przeanalizowane przez prokuraturę, na razie zajęli się nimi najlepsi ukraińscy dziennikarze śledczy. Papiery chciano zniszczyć – część spalono, a część zrzucono do Dniepru. Te, które zdołano uratować, wystarczą do napisania korupcyjnej historii ekipy Janukowycza.
Księgowi regionałów byli na tyle pewni własnej bezkarności, że część wydatków wprost kwitowali jako korupcję. W jednym z dokumentów widnieje pozycja: „Łapówka, przetarg, Puszcza 20A”. Kwota: 39 682 dol. To jedna z najniższych sum. W innym dokumencie znajdujemy potwierdzenie przyjęcia 12 mln dol. od niezidentyfikowanego na razie obywatela A.S. Chalawina. Dopisek sugeruje, że w zamian mężczyzna miał otrzymać udziały w Ukrbiznesbanku należącym do dotychczasowego wicepremiera Serhija Arbuzowa. Dziennikarze na bieżąco kopiują i skanują wszystkie odnalezione dokumenty. Wkrótce ze wszystkim będzie się można zapoznać na stronie pod roboczą nazwą Meżyhirjaleaks. Sam pałac został wczoraj znacjonalizowany.