Bezpieczeństwo na meczach piłkarskich się zwiększyło, ale w tej sprawie jest jeszcze wiele do zrobienia. Wojewoda mazowiecki spotkał się w sprawie bezpieczeństwa na stadionach z przedstawicielami klubów piłkarskich, samorządowcami i policją.

Jacek Kozłowski podkreślił, że zauważa w tej dziedzinie wyraźną poprawę. Zauważył jednak, że pojawiły się zupełnie nowe zagrożenia i zjawiska, które bardzo niepokoją. Chociażby awantury kiboli, którzy upodobali sobie teraz rozgrywki w niższych ligach. - Ubiegły rok, a zwłaszcza runda jesienna pokazała przesuwanie się pewnego zagrożenia z rozgrywek wyższych klas, ekstraklasy i pierwszej ligi w kierunku rozgrywek klas niższych, albo dziecięcych i młodzieżowych - mówi wojewoda mazowiecki. To zjawisko potwierdza także policja.

Podinspektor Michał Pawliński z Komendy Wojewódzkiej Policji na Mazowszu mówi, że na stadionach niższych lig kibic czuje się bardziej anonimowo. Zazwyczaj nie ma na nich na przykład monitoringu. - Problem polega na tym, że wyższe klasy reguluje nam ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych, dlatego wyższe ligi są rozgrywane w ramach większych obostrzeń. Natomiast jeśli chodzi o niższe ligi, nie zawsze są to mecze rozgrywane jako imprezy masowe i to jest właśnie ten powód - tłumaczy policjant.

Policja zapowiada, że dokładnie przyjrzy się temu zjawisku. Organizatorzy meczy w niższych klasach rozgrywkowych także będą musieli spełniać określone wymagania.
Wojewoda mazowiecki pogroził także władzom klubu Legia Warszawa. Zdaniem Jacka Kozłowskiego klub nie radzi sobie z walką z nielegalną pirotechniką i zabronionymi transparentami zajmującymi nieraz całe trybuny, tak zwanymi sektorówkami. Służby porządkowe na stadionie Legii wciąż często nie mogą także udrożnić dróg ewakuacyjnych. Podczas meczów w ciągach ewakuacyjnych stoją kibice.


Wojewoda zapowiedział, że będzie działał bardzo stanowczo jeśli klub nie będzie w tej sprawie wykazywał bardziej zdecydowanych działań. - Moje stanowisko jest bardzo konsekwentne i nie będę dopuszczał do żadnych odstępstw. Nie mogę pozostawić w tej sprawie żadnej dwuznaczności. Będę bardzo konsekwentnie korzystał w tej kwestii ze swoich uprawnień włącznie z zamykaniem trybun stadionu jeżeli nie będę widział współpracy w tym zakresie ze strony władz klubu - zapowiada wojewoda.

Tymczasem władze Legii Warszawa zapewniają, że stadion przy ulicy Łazienkowskiej jest bezpieczny. Dyrektor Biura Zarządu Legii Warszawa Bogdan Kuzio mówi otwarcie, że w tej sprawie rozumie kibiców i nie zgadza się ze stanowiskiem wojewody. - Nie zgadzamy się z tym, żeby w ogóle uniemożliwić prezentowanie opraw. Chciałbym podkreślić, że mieliśmy kilkukrotnie prezentowane oprawy gdzie nie było pirotechniki. Nie uważam, że pirotechnika to jest coś czym trzeba wszystkich dookoła straszyć mówiąc, że na stadionach jest niebezpiecznie. Ja uważam, że u nas na stadionie jest bezpiecznie - przekonuje przedstawiciel Legii.

Dyrektor Biura Zarządu klubu nie zgadza się także z zakazem prezentowania tak zwanych sektorówek. Dodaje, że Legia Warszawa nie będzie w tej sprawie reagowała stanowczo. - Nie planujemy restrykcyjnie podchodzić do tej kwestii. Kibice mają prawo do swojej formy kibicowania. Dokładają się bardzo mocno do tego jak wygląda to widowisko, bo to nie jest tylko kwestia samych piłkarzy, poziomu sportowego zawodów, ale także tego jak się kibice czują, jak dopingują, jaka jest atmosfera na stadionie - podkreśla Bogdan Kuzio.

Dyrektor Biura Zarządu Legii Warszawa przyznaje, że w regulaminie klubu znajdują się zapisy zakazujące stosowania pirotechniki, czy sektorówek. Dodaje jednak, że te zapisy zostały wprowadzone na żądanie wojewody pod groźbą zamknięcia stadionu.

Runda wiosenna rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy rusza w przyszłym tygodniu 14 lutego.