Brytyjski premier David Cameron nie posłucha wezwań do bojkotu i uda się w przyszłym tygodniu na zwoływany co 2 lata szczyt szefów rządów państw brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Szczyt odbędzie się na Sri Lance, której rządowi zarzuca się zbrodnie przeciwko mniejszości tamilskiej i opozycji politycznej.

Bojkot spotkania zapowiedział już właśnie z tego powodu premier Kanady, Stephen Harper. Nieobecny będzie premier Indii, Manmohan Singh. Do bojkotu spotkania wzywały Malezja, Partia Zielonych na Nowej Zelandii i laureat Pokojowej Nagrody Nobla, południowoafrykański arcybiskup Desmond Tutu. Również w Londynie parlamentarna Komisja Spraw Zagranicznych postulowała, aby premier David Cameron wysłał tylko ministra spraw zagranicznych.

Brytyjski premier odmówił bojkotu, a tamtejszy szef dyplomacji stwierdził, że nieobecność inicjatorów Commonwealthu byłaby nie do pomyślenia. William Hague wyjaśniał w wywiadzie telewizyjnym: "W naszej ocenie, gdybyśmy zbojkotowali spotkanie, zaszkodzilibyśmy Wspólnocie Narodów, a nie zmienilibyśmy niczego na Sri Lance".

Premier Cameron obiecał, że zażąda od władz Sri Lanki niezależnego i jawnego dochodzenia w sprawie zarzucanych im zbrodni wojennych i łamania praw człowieka. ONZ już od dawna, bezskutecznie domaga się takiego dochodzenia.

Wspólnota Narodów wyznaczyła sobie spotkanie w Colombo jeszcze w 2009 roku, gdy zakończyła się wojna domowa, a na Sri Lance zanosiło się na normalizację.