Jak donoszą belgijskie media, e-mail wysłany przez posłankę flamandzkich nacjonalistów, został przechwycony przez służby wywiadowcze za oceanem. Sprawa wyszła na jaw dzięki czujności odbiorcy.

W ubiegłym tygodniu Karolien Grosemans przedstawiła propozycję ustawy na temat bezpieczeństwa w internecie. Szukając porady w tej dziedzinie zwróciła się do eksperta drogą elektroniczną. W tytule jednej z wiadomości znalazły się słowa „cyberatak” i „cyberbezpieczeństwo”. Odbiorca szybko odkrył, że wiadomość została przechwycona. Okazało się, że otwarto ją wcześniej w bazie wojskowej w Arizonie, gdzie znajduje się także jedna z siedzib amerykańskiego wywiadu.

"To potwierdza moje podejrzenie, że Amerykanie nie szpiegują tylko Merkel i innych światowych przywódców, ale także zwykłych ludzi takich jak ja" - powiedziała dziś polityk Nowego Sojuszu Flamandzkiego.

Wcześniej krajowe media informowały, że ofiarami ataków szpiegowskich w Belgii był urząd premiera, ministerstwo spraw zagranicznych oraz największa firma telekomunikacyjna w kraju. Podejrzenia padały wtedy między innymi na amerykański wywiad.