Śmierć Ameryce i śmierć Izraelowi - takie hasła usłyszał w Teheranie prezydent Iranu po powrocie z USA. Negocjował tam z krajami Zachodu warunki kompromisu w sprawie irańskiego programu nuklearnego.

Na ulice wyszło kilkudziesięciu przeciwników złagodzenia stanowiska Iranu. Ich zdaniem prezydent Hassan Rouhani zdradza islamską rewolucję i cały kraj. Zwolenników umiarkowanych działań prezydenta było jednak na ulicach więcej. Hassan Rouhani podkreślał podczas wizyty w siedzibie ONZ, że jest otwarty na negocjacje z Zachodem.

Także prezydent Obama po rozmowie telefonicznej z Rouhanim wyraził optymizm. "Prezydent dał do zrozumienia, że Iran nigdy nie stworzy arsenału jądrowego" - powiedział prezydent USA.

Zachód, który od dawna podejrzewa rząd w Teheranie o próby budowania broni jądrowej, wprowadził dotkliwe sankcje wobec Iranu. Zdaniem obserwatorów teraz jest szansa na porozumienie. Ale Zachód stawia warunki. Najpierw Iran musi wstrzymać produkcję wzbogaconego uranu, który może być ładunkiem do bomby atomowej.