Organizacja Narodów Zjednoczonych domaga się, by jej eksperci mogli zweryfikować doniesienia o użyciu broni chemicznej w Syrii. W Nowym Jorku zakończyło się zwołane w trybie pilnym i trwające niemal trzy godziny posiedzenie Rady Bezpieczeństwa.

Po jego zakończeniu oświadczenia wygłosili zastępca sekretarza generalnego ONZ Jan Eliasson oraz przewodnicząca Rady, ambasador Argentyny przy ONZ, Maria Cristina Perceval. Oboje podkreślili absolutną konieczność dopuszczenia ekspertów ONZ do miejsc, gdzie miała zostać użyta w środę broń chemiczna.

Zastępca sekretarza generalnego ONZ zauważył jednak z żalem, że na razie eksperci organizacji nie mogą prowadzić dochodzenia na miejscu. "Na miejscu panuje dramatyczna sytuacja i brak bezpieczeństwa uniemożliwia na razie dotarcie tam ekspertów. Potrzebne jest zaprzestanie walk w tym konkretnym miejscu, ale potrzebne jest również ogólne zaprzestanie walk w Syrii” - mówił Eliasson.

Z oświadczeń wydanych po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa jasno wynikało, że jej członkowie nie zgadzają się co do tego, kto użył w środę w Syrii broni chemicznej.

Rada Bezpieczeństwa niejednomyślna w sprawie Syrii

Po zakończeniu posiedzenia poświęconego sytuacji w tym kraju odrębne oświadczenie złożył przedstawiciel Wielkiej Brytanii. Jego wystąpienie wyraźnie sugerowało, że wśród członków Rady Bezpieczeństwa i państw członkowskich spoza Rady istnieją duże różnice poglądów w sprawie środowych ataków w Syrii z użyciem broni chemicznej.

Zwołane w trybie pilnym posiedzenie Rady Bezpieczeństwa zakończyło się w zaskakujący sposób. Po oficjalnych oświadczeniach przewodniczącej Rady i zastępcy sekretarza generalnego ONZ wielu delegatów pozostało w hallu. Delegaci z kilku krajów - między innymi Wielkiej Brytanii, USA i Francji - wyraźnie naradzali się między sobą na oczach czekających dziennikarzy. Po tej naradzie oświadczenie złożył przedstawiciel Wielkiej Brytanii Philip Parham.

"Pewna liczba państw członkowskich wystosowała po południu list do sekretarza generalnego. Państwa te domagają się pełnego dochodzenia i proszą sekretarza generalnego o uczynienie wszystkiego co możliwe, by eksperci już obecni w Syrii mogli natychmiast uzyskać dostęp do miejsc, gdzie trzeba prowadzić dochodzenie” - mówił Parham.

Brytyjski delegat dodał, że list został podpisany przez 35 państw, ale nie chciał powiedzieć, o jakie państwa chodzi. Jego wystąpienie wyraźnie pokazywało, że niektóre państwa uznały oświadczenie Rady Bezpieczeństwa za zbyt mało stanowcze.

Według niektórych komentatorów, choć Rada Bezpieczeństwa mówiła o „potrzebie” przeprowadzenia dochodzenia w sprawie użycia broni chemicznej, w jej oświadczeniu zabrakło twardego żądania natychmiastowego rozpoczęcia badań na miejscu.