Co najmniej 23 osoby zginęły w fali zamachów, jaka przetoczyła się wczoraj przez Irak. W ostatnich dniach sytuacja w tym kraju znacznie się pogorszyła, bo kolejny raz odnowił się konflikt etniczny między rządzącymi teraz Irakiem szyitami, a mniejszością sunnicką, która była u władzy za czasów Saddama Husajna. W kwietniu życie straciło prawie 500 osób.

Co najmniej 14 członków ruchu Przebudzenie zginęło w zamachu w mieście Faludża. Przebudzenie to grupa sunnitów, którzy od kilku lat działają na rzecz zakończenia przemocy w Iraku i są często atakowani przez radykalne bojówki sunnickie, które walczą przeciwko szyickiemu rządowi. Wczoraj bomby zabiły także dziewięć innych osób w okolicach Faludży, w Ramadi i w Baidżi. Większość ofiar to policjanci.

Fala przemocy powróciła do Iraku w ostatnich tygodniach. Niemal codziennie dochodzi do ataków i zamachów na tle etnicznym. Kilka dni temu szyickie władze kraju zawiesiły koncesje dziesięciu stacjom telewizyjnym, oskarżając je o podgrzewanie napięć. Stacje w większości należą do grup sunnitów.

Przedstawiciele ONZ zaapelowali do władz w Bagdadzie, aby raz jeszcze przemyśleli decyzję. „Wolność słowa jest filarem demokracji. Nasz przedstawiciel w Iraku zaapelował do irackich władz o przestrzeganie wolności prasy a także do mediów o przestrzeganie zasad etycznych w codziennej pracy” - podkreślił rzecznik Sekretarza Generalnego ONZ Martin Nesirky.

Ocenia się, że w kwietniu w zamachach w Iraku zginęło co najmniej 460 osób.