Na Islandii dziś wybory parlamentarne. Z przedwyborczych sondaży wynika, że mogą one doprowadzić do zmiany rządu.

Do tegorocznych wyborów wystartowała rekordowa liczba partii, bo aż piętnaście. Badania pokazują, że szanse na przekroczenie 5-procentowego progu wyborczego ma tylko sześć ugrupowań. Partia Niepodległości i Partia Postępu mogą uzyskać po nieco ponad 22 procent głosów. Partie obecnej koalicji rządzącej - Sojuszu Socjaldemokratycznego i Ruchu Zielonych Lewicy - mogą liczyć w sumie na poparcie ponad 21 procent wyborców. Za nimi plasuje się faworyt najmłodszych wyborców, Partia Piratów oraz Jasna Przyszłość mogące uzyskać po 6 lub 7 procent głosów.

Głosowanie zakończy się o północy naszego czasu.

Wyspę zamieszkuje ponad 320 tysięcy osób, z których uprawnionych do glosowania jest niemal 237 tysięcy. Islandzkie prawo mówi, że uprawnienie to uzyskuje się po ośmiu latach od otrzymania obywatelstwa. Dlatego w wyborach nie może uczestniczyć wielu cudzoziemców, w tym Polaków.

Wybory rozpoczęły właściwie się przed kilkoma dniami - dzięki możliwości wcześniejszego głosowania. Skorzystały z niej 23 tysiące osób.

Jeśli do władzy wróci koalicja ugrupowań liberalno-konserwatywnych, to - jak przewidują komentatorzy - może dojść do zamrożenia negocjacji akcesyjnych Islandii z Unią Europejską, rozpoczętych w 2009 roku.