Grupiński odpowiedział w ten sposób na pytanie Moniki Olejnik, dlaczego PO pozwoliła Mariuszowi Kamińskiemu na pozostanie na stanowisku szefa CBA od przejęciu władzy od PiS w 2007 roku aż do odwołania Kamińskiego po aferze hazardowej w 2009 roku.
Polityk stwierdził też, że sędzia Igor Tuleya użył określenia o "stalinowskich metodach" w sposób uprawniony i stawiając je w podwójnym nawiasie przez stwierdzenia, że dotyczy to tylko "niektórych" z metod CBA oraz że "kojarzyły się" one z metodami stalinowskimi, a nie były z nimi tożsame.
Rafał Grupiński powiedział, że główną przyczyną pozostawienia Kamińskiego na stanowisku szefa CBA zdecydowały głównie względy prawne. – Wielu z nas było zdania, że Mariusz Kamiński powinien odejść. Ja również byłem tego zdania. I nie chodziło o to, że premier bał się krytyki prasowej, ale o kwestię możliwości złamania ustawy. Ta ustawa została tak skonstruowana, że musiały być bardzo poważne powody, żeby móc przerwać kadencję szefa CBA – wyjaśnił Grupiński
Przewodniczący klubu parlamentarnego PO stwierdził, że politycy Platformy nie znali szczegółów operacji prowadzonych przez CBA i dopiero kiedy zgromadzili wiedzę na temat sposobu w jaki prowadzone były operacje w najmłodszej z polskich służb specjalnych, mogli odwołać Kamińskiego ze stanowiska. - Kadencja szefa CBA została przerwana, kiedy wiedzieliśmy, że Mariusz Kamiński używa swojej władzy w sposób polityczny – stwierdził przewodniczący klubu parlamentarnego PO.