Pokojowa Nagroda Nobla uznawana jest często za najbardziej prestiżowe wyróżnienie świata, ale ze względu na osobliwe decyzje podjęte w ostatnich latach może stracić na znaczeniu - pisze w piątek AFP, przed wręczeniem nagrody Unii Europejskiej 10 grudnia.

W poniedziałek przedstawiciele UE odbiorą w Oslo pokojową Nagrodę Nobla; decyzja o nagrodzeniu pogrążonej w kryzysie Unii należy do tych, które są szczególnie kontestowane przez krytyków komitetu noblowskiego. Za dyskusyjne uważano również wyróżnienie prezydenta USA Baracka Obamy w roku 2009.

W ubiegłym roku nagrodę otrzymały trzy kobiety: prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf, działaczka z czasów wojny domowej w Liberii Leymah Gbowee i działaczka na rzecz demokracji oraz jemeńska dziennikarka Tawakkul Karman. Ale i ten wybór wywołał polemikę, gdy Sirleaf została oskarżona o nepotyzm i korupcję przez swą współlaureatkę Gbowee.

"Niektóre niedawne wybory nadszarpnęły reputację nagrody i podały w wątpliwość prawomocność komitetu noblowskiego" - ocenia amerykański dziennikarz Scott London.

Norweski prawnik i - jak pisze AFP - "niestrudzony krytyk" komitetu noblowskiego Fredrik Heffermehl, autor książki "Wola Nobla", uważa, że "wyróżnienie nie nagradza wysiłków tych, którzy pracują na rzecz światowego, pokojowego porządku zbudowanego z krajów zdemilitaryzowanych". Nagroda, w opinii Heffermehla, straciła wiarygodność, "zarówno prawną jak i moralną".

Krytycy komitetu noblowskiego źle oceniają przed wszystkim jego przewodniczącego, Thorbjoerna Jaglanda, którego podejrzewa się o to, że odkąd w 2009 roku objął swe stanowisko, wywierał presję na czterech pozostałych członków tego ciała. Podobne opinie krążą na temat dyrektora komitetu, który nie jest jednak jego członkiem, Geira Lundestada. Nie ma on prawa głosu, ale jest bardzo wpływowy - wyjaśnia francuska agencja.

Autor książki "Historia Nagrody Nobla" Antoine Jacob uważa jednak, że wyróżnienie nie straciło swego prestiżu, choć Jagland "chce z nagrody uczynić instrument służący (wyrażaniu) jego własnych przekonań".

Według AFP, pojawiają się propozycje zreformowania komitetu, którego członkowie są zazwyczaj byłymi politykami, nominowanymi przez norweski parlament. Ich wybór jest odzwierciedleniem wpływów, jakie posiadają poszczególne partie. Sposobem na odpolitycznienie składu komitetu i zapewnieniu mu większej niezależności byłoby nominowanie członków, którzy są ekspertami w sprawach stosunków międzynarodowych.

Dyrektor Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo Kristian Berg Harpviken nie podziela niepokoju o prestiż nagrody. "Pokojowy Nobel ma tak dalece ugruntowaną opinię najbardziej prestiżowej nagrody świata, że przetrwa nawet sporą dozę polemik" - powiedział Harpviken w rozmowie z AFP.