Przyznanie azylu założycielowi WikiLeaks Julianowi Assange'owi przez Ekwador, o czym poinformowano w czwartek w Quito, w niczym nie zmienia jego prawnego statusu - oświadczył rzecznik brytyjskiego MSZ. Londyn jest zdecydowany wydać Assange'a władzom szwedzkim.

Oznacza to, że W. Brytania nie zapewni Assange'owi bezpiecznego przejazdu na lotnisko, by mógł wsiąść do samolotu i odlecieć do Quito, ekwadorskiej stolicy. Z chwilą wyjścia z budynku ambasady grozi mu aresztowanie za złamanie warunków, na mocy których sąd zgodził się, by w procesie o ekstradycję odpowiadał z wolnej stopy.

Rzecznik przypomniał, że wiedeńska konwencja o statusie placówek dyplomatycznych może być uchylona. Jest to aluzja do ustawy z 1987 r. (Diplomatic and Consular Premises Act), uchwalonej w reakcji na zastrzelenia brytyjskiej policjantki z okien ambasady Libii.

O przyznaniu Assange'owi azylu poinformował w czwartek szef ekwadorskiego MSZ Ricardo Patino.

Rozczarowanie z powodu decyzji Ekwadoru wyraził brytyjski resort spraw zagranicznych, podkreślając zarazem, że decyzja Quito "niczego nie zmienia" i że Assange zostanie wydany Szwedom.

Szwecja, domagająca się ekstradycji Assange'a, odrzuciła argumentację władz Ekwadoru w sprawie przyznania mu azylu. Sztokholm uznał, że decyzja Quito jest "nie do przyjęcia". Do szwedzkiego MSZ wezwano ambasadora Ekwadoru.

40-letni Australijczyk, który decyzję Quito nazwał "ważnym zwycięstwem dla mnie i mojego środowiska", obawia się, że Szwecja wyda go Amerykanom, którzy z kolei oskarżą go o zdradę i szpiegostwo, za co w USA grozi kara śmierci. Portal WikiLeaks opublikował m.in. tajne depesze Departamentu Stanu oraz inne tajne materiały odnoszące się do wojny w Iraku i Afganistanie.

W swej reakcji na przyznanie mu azylu, Assange nie ukrywał jednocześnie, że "prawdopodobnie teraz wydarzenia będą bardziej stresujące".

W ocenie komentatorów sprawa Assange'a traci wymiar prawny, a w coraz większym stopniu zyskuje polityczny. Wskazują oni na końcowy fragment wypowiedzi ministrwa Ricardo Patino, który wyraził nadzieję, że azyl dla Assange'a nie zaszkodzi stosunkom ekwadorsko-brytyjskim.

"Polityczna temperatura wyraźnie wzrosła. To dopiero początek potencjalnie bardzo długiego sporu" - sądzi korespondent BBC James Robbins.

Jego zdaniem mamy do czynienia z konfliktem między prawnym obowiązkiem brytyjskiego rządu, zobligowanym do wypełnienia zobowiązań z tytułu Europejskiego Nakazu Aresztowania, a przeświadczeniem władz Ekwadoru, że dawne mocarstwo kolonialne chce rozwiązania siłowego, z pogwałceniem nienaruszalności budynku ambasady włącznie.

Inny korespondent BBC Clive Coleman przypomina, że prymas Węgier, kardynał Jozsef Mindszenty ukrywał się na terenie ambasady USA w Budapeszcie przez 15 lat.

Przyjaciel Assange'a Vaughan Smith, u którego Australijczyk mieszkał, sądzi, że założyciel WikiLeaks ma uzasadnione powody do obaw. Zauważa, że władze Ekwadoru nie uzyskały od Szwedów zapewnień, że nie wydadzą go Amerykanom, ani od Amerykanów gwarancji, że go nie postawią przed sądem. Szwedzką prokuraturę oskarżył o dwulicowość.

"Szwedzka prokuratura nie zgodziła się przesłuchać Assange'a na terenie ekwadorskiej ambasady w Londynie, mimo że formalnie nie postawiła mu zarzutów. Za to nie miała oporów przed wyjazdem do Serbii, by tam przesłuchać Serba podejrzanego w Szwecji o zabójstwo" - argumentował Smith.

"Assange jest w konflikcie z potężnymi grupami interesów. Wierzy w to, co robi i jest w dobrym nastroju. Rząd brytyjski powinien być bardziej wyrozumiały wobec stanowiska Ekwadoru i spojrzeć na całą sprawę z nowej perspektywy" - uważa przyjaciel Assange'a.

41-letni Assange przebywa w ambasadzie Ekwadoru w Londynie od 19 czerwca. Schronił się tam po wyczerpaniu drogi sądowej w obliczu groźby ekstradycji do Szwecji, gdzie dwie kobiety wystąpiły wobec niego z zarzutami gwałtu i napaści seksualnej. Assange twierdzi, że zarzuty mają podłoże polityczne.