Prof. Jadwiga Staniszkis zdradziła tygodnikowi z „Wprost”, że to ona jest tajemniczą osobą publiczną, na którą powoływał się Jarosław Kaczyński po śmierci gen. Sławomira Petelickiego mówiąc o „krótkiej liście” osób zagrożonych.

"Ale to nie jest żadna spisana lista. To była moja luźna rozmowa z prezesem, w której padło kilka nazwisk. Mówiliśmy, że osoby, które mają ogromną wiedzę o mechanizmach i początkach III RP, a dziś krytykują władzę, mają problemy. Są wyciszane. Ale absolutnie nie miałam na myśli likwidacji fizycznej, tylko podważanie ich wiarygodności przez stawianie im zarzutów" - podkreśla Staniszkis w wywiadzie dla "Wprost".

W rozmowie Staniszkis i Kaczyńskiego miały paść nazwiska m.in. Zbigniewa Siemiątkowskiego, wobec którego mają być stawiane zarzuty w sprawie więzień CIA, gen. Gromosława Czempińskiego i właśnie gen. Sławomira Petelickiego.

Wypowiedzi Kaczyńskiego o liście osób zagrożonych wywołały polityczną burzę, a prokuratura postanowiła przesłuchać prezesa PiS.

Staniszkis podkreśla w wywiadzie dla "Wprost", że nie o to jej chodziło, ale socjolog zgodziła się podobno, by Kaczyński ujawnił jej nazwisko w prokuraturze i podał nazwiska, które padły podczas ich rozmowy.