Odwołanie szczytu NATO-Rosja w Chicago i rosyjskie weto ws. budowy systemu obrony przeciwrakietowej w Europie nie powinny opóźnić projektu i zgodnie z wcześniejszym kalendarzem instalacja w Polsce powinna nastąpić w 2018 r. - uważa minister obrony Tomasz Siemoniak.

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen podał w czwartek, że podczas majowego szczytu NATO w Chicago nie dojdzie do planowanego przy tej okazji spotkania z Rosją. Organizacja szczytu NATO-Rosja byłaby ze względu na "bardzo napięty kalendarz w Rosji" bardzo trudna - wyjaśnił. Dodał, że spotka się z Władimirem Putinem "tak szybko, jak to możliwe", po objęciu przez niego urzędu prezydenta Rosji. Rasmussen uzależniał organizację szczytu od porozumienia ws. planowanej obrony przeciwrakietowej w Europie. Moskwa sprzeciwia się tym planom i grozi kontrposunięciami.

"Wiele znaków wskazywało, że to spotkanie jest pod znakiem zapytania (...). Sprawy obrony przeciwrakietowej są przedmiotem rozmów Stanów Zjednoczonych z Rosją (...) dla nas istotne jest to, co padło na początku lutego na spotkaniu ministrów obrony NATO, że i NATO, i USA potwierdzają wcześniejszy kalendarz" - skomentował w czwartek w Brukseli Siemoniak. "Być może ten dialog odbędzie się w innym gronie niż w formule NATO-Rosja" - ocenił.

Wyjaśnił, że ten kalendarz przewiduje osiągnięcie zdolności technicznej systemu obrony przeciwrakietowej na południu Europy w maju, w 2015 roku instalację w Rumunii, a w 2018 roku w Polsce. "Sądzę, że (...) weto Rosji nie zablokuje tego projektu. Na pewno ta informacja (o odwołaniu szczytu NATO-Rosja - PAP) będzie miała rozmaite konsekwencje i będzie można spodziewać się wypowiedzi ze strony rosyjskiej" - podkreślił.

Pytany, czy weto Rosji, choć nie zablokuje, może opóźnić projekt tarczy antyrakietowej w Europie, odparł, że jego zdaniem - nie. "Sądzę, że nie, dlatego że ten pierwszy krok (w maju) został bardzo mocno potwierdzony" - powiedział Siemoniak. "Jeśli mówimy o maju, to oznacza zapewne fizyczną gotowość instalacji, technologii do tego, żeby to po prostu zaczęło działać" - dodał. Podkreślił, że na konferencjach w Brukseli i Monachium Stany Zjednoczone "mocno pokazywały obronę przeciwrakietową jako dowód na to, że Europa jest nadal bardzo ważna dla USA".

Instalacja tarczy ma w pewnym stopniu zrekompensować skutki częściowego wycofania w najbliższych latach oddziałów amerykańskich stacjonujących w Europie. Centrum dowodzenia systemem obrony antyrakietowej ma być ulokowane w bazie sił powietrznych NATO i USA w Ramstein w zachodnich Niemczech.

Nowy amerykański program obrony przeciwrakietowej, ogłoszony przez prezydenta Baracka Obamę we wrześniu 2009 roku, opiera się na okrętach wojennych wyposażonych w system AEGIS, którego elementem są rakiety SM-3. Umożliwia to przemieszczanie systemu z jednego regionu do drugiego. Rakiety SM-3 od lat używane są do ochrony wojsk USA w Europie.

Z czasem mają do tego dojść radary rozlokowane w Europie Południowej. Na razie wiadomo, że jeden z nich znajdzie się w Turcji. W dalszej fazie - około 2015 roku - Stany Zjednoczone przewidują umieszczenie lądowej wersji rakiet SM-3 w krajach sojuszniczych w Europie. Około 2018 roku elementy projektowanej tarczy antyrakietowej USA zostaną rozmieszczone także w Polsce. Instalacje te mają być ulokowane w bazie w Redzikowie koło Słupska. W Polsce ma też zostać zainstalowany radar naprowadzający.

Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton zapewniła w grudniu ub.r., że brak porozumienia z Rosją nie powstrzyma USA przed rozmieszczeniem elementów tarczy antyrakietowej w Europie.