Pół roku po śmierci Andrzeja Leppera prokuratura prokuratura wciąż nie otrzymała wyników badań genetycznych przedmiotów znalezionych w biurze b. lidera "Samoobrony". Śledczy twierdzą, że brak opinii hamuje postępowanie i domagają się przyspieszenia prac - informuje portal tvn24.pl.

Sprawą zajmuje się Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KGP. We wrześniu prokuratorzy poinformowali biegłych, że zlecone analizy mogą mieć kluczowe znaczenie dla śledztwa i dlatego żądali by wykonać je "w jak najszybszym terminie".

CLK poinformowało jednak, że sporządzenie opinii w tej sprawie będzie możliwe dopiero w pierwszym kwartale tego roku. Prowadzący postępowanie obawiają się, że tego terminu również nie uda się dotrzymać.

TVN24 dotarła do informacji, z których wynika, że 13 i 14 lutego do Komendy Głównej Policji prokuratorzy wysłali kolejne, alarmujące pisma. W pierwszym, skierowanym do kierownika laboratorium, ponownie zażądali "bardzo pilnego traktowania wszystkich opinii, zlecanych w toku śledztwa" ponieważ zwłoka biegłych wpływa na przebieg śledztwa.

W drugim piśmie, wysłanym bezpośrednio do Komendanta Głównego, prokuratorzy wskazali, że "okres oczekiwania na wydanie opinii z zakresu badań genetycznych w przedmiotowej sprawie jest wyjątkowo długi". Poskarżyli się też na pracowników CLK i zażądali od komendanta, by ustalił, którzy z nich mogli w ostatnim czasie kontaktować się z mediami i przekazywać informacje ze śledztwa.

Szef Samoobrony, b. wicepremier rządu PiS-LPR-Samoobrona został znaleziony martwy 5 sierpnia w warszawskiej siedzibie partii. Według wstępnej hipotezy śledczych przyczyną samobójstwa mogły być kłopoty finansowe. Z protokołu sekcji zwłok wynika, że brak jest obrażeń, które wskazywałby, że na krótko przed zgonem walczył lub bronił się. Przyczyną śmierci Leppera był "ucisk pętli na szyję". W organizmie nie było alkoholu.