Hiszpańska prasa jest w piątek bardzo podzielona po skazaniu sędziego Baltasara Garzona, znanego ze śledztw przeciwko łamaniu praw człowieka, na 11-letni zakaz wykonywania zawodu za prowadzenie nielegalnego podsłuchu.

Hiszpańskie gazety Garzona nazywają albo "ofiarą", albo oskarżają go o stosowanie "metod totalitarnych".

"Garzon zneutralizowany" - pisze w piątek w artykule redakcyjnym centrolewicowy dziennik "El Pais", podkreślając "ważne zasługi" oddane społeczeństwu przez sędziego w jego walce z terroryzmem, handlem narkotykowym i przestępczością zorganizowaną. Dziennik przypomina również "wybitną rolę", jaką Garzon odegrał w "obronie praw człowieka łamanych przez dyktatorów".

Z kolei dziennik centroprawicowy, "El Mundo" przytacza ostre słowa siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, którzy przyrównali działania Garzona do praktyk "tych reżimów totalitarnych, w których wszystko, co prowadzi do uzyskania poszukiwanej informacji, uznawane jest za dopuszczalne".

"W obliczu metod działania tego sędziego-gwiazdora werdykt przypomina, że "prawdy nie można osiągnąć za wszelką cenę" - podkreśliła w komentarzu redakcja "El Mundo".

Konserwatywny dziennik "ABC" używa nie mniej ostrych słów: "Zakaz wykonywania zawodu przez 11 lat za stosowanie metod totalitarnych".

Z kolei lewicowy dziennik "Publico" oburza się, wykorzystując w grze słów nazwę sądu, który wydał werdykt w sprawie Garzona. "Wstyd najwyższy" - napisała gazeta.

W podtytule artykułu na stronach internetowych: "Prawnicy ostrzegają, że wyrok jest niewiarygodny", gazeta stwierdza: "Profesorowie i prawnicy uważają, że zagrożona została niezawisłość sędziów".

Tytuł kolejnego artykułu w "Publico", który spotkał się z żywym zainteresowaniem, sądząc z liczby blisko 500 komentarzy internautów, ocenia: "Wyrok wyklucza wszelką możliwość dochodzenia w sprawie korupcji". Są to słowa samego Garzona, który powiedział, że wyrok w jego sprawie kompromituje cały przewód sądowy. Twierdzi, że Sąd Najwyższy "eliminuje jakąkolwiek możliwość badania korupcji i związanych z nią przestępstw, otwierając przestrzenie bezkarności".

"Były sędzia Garzon" to tytuł w katalońskim dzienniku "La Vanguardia", który przytacza jego własne słowa: "Odprawili mnie, już nie jestem sędzią i nie wiem, co będę robić".

56-letni Garzon, który znany stał się m.in. za sprawą doprowadzenia do aresztowania chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta, został uznany za winnego zarządzenia nielegalnego podsłuchiwania rozmów prowadzonych w więzieniu między adwokatami a osobami oskarżonymi o opłacanie polityków rządzącej obecnie konserwatywnej Partii Ludowej w zamian za lukratywne kontrakty rządowe w regionie madryckim i walenckim. Zakładanie podsłuchu sędzia uzasadniał domniemaniami, że adwokaci chcieli pomagać podejrzanym w transferowaniu łapówek w bezpieczne miejsca. Media hiszpańskie zwróciły uwagę, że sędzia śledczy, który przejął po Garzonie sprawę skandalu korupcyjnego, również zlecił podsłuchiwanie adwokatów.