Włoski eurodeputowany Leonardo Domenici poskarżył się w wywiadzie na łamach "Corriere della Sera", że wielu jego rodaków w Parlamencie Europejskim odczuwa "syndrom wygnańca", a w Rzymie nikogo nie interesuje praca tego gremium.

"Europarlament dla Włoch nie istnieje, straciliśmy okazję odzyskania naszej roli" - stwierdził były burmistrz Florencji, polityk centrolewicowej Partii Demokratycznej. Pracę w PE porównał do "pływania w basenie bez wody".

"Wielu z nas przeżywa syndrom wygnańca. Nasza obecność tutaj polega na razie przede wszystkim na nieobecności. Jesteśmy pozostawieni sami sobie" - powiedział Leonardo Domenici. "Tak dalej być nie może" - dodał.

Zdaniem eurodeputowanego pobyt w PE to niemal wpadnięcie w polityczną próżnię czy też wykreślenie z krajowej polityki.

"Myślałem, że mogę być przydatny"

"Praca w Europie wydawała mi się dobrym rozwiązaniem. Myślałem, że mogę być przydatny. Tymczasem człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że jest zupełnie inaczej niż sobie wyobrażał. Zainteresowanie naszych partii tym, co się robi w Brukseli jest niewielkie albo zerowe" - podkreślił.

Następnie podał przykład: "Zajmuję się kwestiami monetarnymi. Gdy kryzys miał wybuchnąć próbowałem zasygnalizować to moim rozmówcom. I jaka była odpowiedź? +Rozumiemy, ale są rzeczy ważniejsze do zrobienia+".

"Zadaję sobie więc pytanie: co ja tutaj robię?" - wyznał Domenici.