Mieszkańcy stanu Ohio odwołali we wtorek w drodze referendum antyzwiązkową ustawę uchwaloną wcześniej tego roku z inicjatywy republikańskiego gubernatora tego stanu Johna Kasicha.

Unieważniona ustawa znacznie ograniczała prawa pracowników sektora publicznego, głównie prawo do negocjowania układów zbiorowych i do strajku. Wyborcy odrzucili ją stosunkiem głosów 62 do 38 procent.

Plebiscyt w Ohio uważany był za istotny barometr nastrojów w tym stanie - jednym z tzw. swing states, czyli stanów, w których zwykle rozstrzyga się wynik wyborów prezydenckich.

Lewica Demokratów uznała uchylenie ustawy antyzwiązkowej za optymistyczny sygnał i potwierdzenie słuszności bardziej ofensywnej ostatnio wobec republikańskiej prawicy, polityki prezydenta Baracka Obamy. Konserwatywni komentatorzy twierdzą jednak, że rezultat plebiscytu ma znaczenie tylko lokalne.

Podobną ustawę uchwalono w tym roku także w stanie Wisconsin, chociaż tam z ograniczeń praw związkowych wyłączono strażaków i policjantów. W Ohio obostrzenia objęły także i te grupy - popularne w społeczeństwie i o republikańskich sympatiach, czym tłumaczy się powszechny sprzeciw wyrażony w głosowaniu.

Tego samego dnia w USA odbyły się również wybory do władz stanowych i lokalnych w wielu stanach oraz plebiscyty dotyczące innych spraw.

W stanie Missisipi wyborcy odrzucili radykalną propozycję poprawki do konstytucji stanowej, która stanowiła, że życie zaczyna się w momencie poczęcia i określała zapłodnione jajo jako "osobę ludzką".

Poprawkę zgłosiła ultrakonserwatywna organizacja Personhood USA z siedzibą w Kolorado.