Ministrowie spotkali się z dowództwami misji KFOR i EULEX oraz z polskimi żołnierzami i policjantami, którzy w nich służą.

"Jesteśmy tu razem, aby pokazać, że Polska traktuje sprawy Kosowa całościowo. Są tutaj nasi żołnierze, są tutaj nasi policjanci. Chcemy, by ze sobą współpracowali, mieli poczucie pełnego kontaktu i koordynacji" - powiedział Siemoniak dziennikarzom.

Z zadaniami żołnierzy i funkcjonariuszy oraz sytuacją w Kosowie zapoznali ministrów dowódca KFOR gen. dyw. Erhard Drews i szef unijnej misji EULEX Xavier Bout de Marnhac.

Zdaniem Siemoniaka, jeżeli można mówić, że w Kosowie jest bezpiecznie, to właśnie dzięki natowskiej misji KFOR i unijnej EULEX. "Bezpieczeństwo w Kosowie nie jest dane raz na zawsze. Od lipca obserwujemy pogorszenie się sytuacji i myślę, że nikt z polityków ją obserwujących nie zakwestionowałby celowości misji KFOR" - powiedział Siemoniak.

Miller zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie z Kosowa dochodzą "niepokojące sygnały

Zaznaczył, że ewentualna decyzja o redukcji lub zakończeniu misji zależy od wszystkich jej uczestników i ważniejsze od dat będzie określenie celu, jaki misje mają osiągnąć. "Dopiero kiedy jako sojusznicy uznamy, że pora się wycofywać, nasze władze podejmą stosowne decyzje" - dodał.

"Uczestniczymy w misjach międzynarodowych, przynależność do Unii i NATO zobowiązuje, aby w tych misjach uczestniczyć czynnie. Po drugie, jeżeli dwa jedyne przejścia graniczne między Kosowem i Serbią od kilku miesięcy są niedostępne z powodu blokady dróg, trudno uznać tę sytuację za optymistyczną. Widać, że Kosowo wymaga pomocy międzynarodowej" - ocenił polski minister spraw wewnętrznych.

Dodał, że misje pozwalają poznać procedury i sposoby szkolenia armii i policji innych państw, a wysoka ocena, jaką uzyskują polscy żołnierze i policjanci, sprzyja Polsce, gdy jej przedstawiciele ubiegają się o wysokie stanowiska w organizacjach międzynarodowych.

Miller zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie z Kosowa dochodzą "niepokojące sygnały". Po spotkaniach w Prisztinie szef MSWiA udał się w - jak powiedział "newralgiczne miejsce" - na przejścia graniczne między Kosowem i nieuznającą jego państwowości ani granic Serbią.

Dowódca polskiego kontyngentu policyjnego podinsp. Tomasz Miciukiewicz mówił o problemach swoich ludzi. Polscy policjanci patrolują Mitrovicę i północną część Kosowa, do ich zadań należy ochrona przejść granicznych i ochrona świadków w sprawach karnych. Jak powiedział Miciukiewicz, na kosowskie posterunki graniczne policjanci mogą się dostać tylko śmigłowcem, ponieważ drogi dojazdowe okoliczna serbska ludność blokuje kamieniami, drzewami i innymi przeszkodami.

W Kosowie służy obecnie 24. zmiana polskiego kontyngentu KFOR

Także dowódca Polskiego Kontyngentu Wojskowego KFOR ppłk Henryk Bartosewicz ocenił, że "pozostawienie tej sytuacji samej sobie byłoby wielkim błędem, mogłoby dojść do niepotrzebnych komplikacji".

Podpułkownik zapewnił, że Polacy z KFOR mają dobre relacje z obu stronami w Kosowie; nie krył zarazem, że Polacy cieszą się sympatią Serbów. Jak powiedział Bartosewicz, w obecnej zmianie nie było sytuacji wymagających mediacji, ale "ostatnio, zwłaszcza na północy Kosowa, sytuacja się zaogniła". Ma to związek z wprowadzeniem przez kosowskich Albańczyków swoich służb celnych, których Serbowie nie chcą uznać.

W Kosowie służy obecnie 24. zmiana polskiego kontyngentu KFOR. Liczy ona ok. 220 żołnierzy. KFOR zajmuje się nadzorowaniem przestrzegania porozumienia pokojowego, spotyka się z ludnością cywilną, monitoruje sytuację na granicy, gdy trzeba - reaguje na napięcia między Serbami i Albańczykami w Kosowie. Polski kontyngent policyjny to 115 funkcjonariuszy i pięciu ekspertów doradzających lokalnej policji. Obie misje na mocy porozumienia między UE i NATO udzielają sobie wsparcia.

W podróży do Kosowa ministrom towarzyszyli m.in.: szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch, dowódca operacyjny sił zbrojnych gen. broni Edward Gruszka, zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Waldemar Jarczewski.