Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble odrzucił we wtorek zarzuty prezydenta USA Baracka Obamy, który ocenił, że kraje strefy euro zbyt wolno walczą z kryzysem. Schaeuble wykluczył też możliwość zwiększenia funduszu ratunkowego EFSF.

"Nie sądzę by problemy Europy były jedynymi problemami Amerykanów" - ocenił minister w trakcie konferencji w Berlinie.

"Zawsze łatwiej jest dawać rady innym, niż samemu podejmować decyzje" - dodał, komentując słowa Obamy, który ocenił w poniedziałek, że kryzys w strefie euro jest poważnym zmartwieniem dla całego świata, a działania podjęte przez przywódców strefy euro są zbyt powolne.

Zdaniem Schaeublego "polityka fiskalna nie jest właściwą drogą do rozwiązania problemów" strefy euro. Niemiecki minister zauważył również, że nie należy porównywać Stanów Zjednoczonych ze składającą się z 17 państw strefą euro.

Schaeuble oświadczył również, że Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF) nie zostanie powiększony. "Nie rozumiem, jak w Komisji Europejskiej ktoś mógł wpaść na tak głupi pomysł" - przyznał. Jego zdaniem ponowne zwiększenie wartości EFSF groziłoby obniżeniem ratingu sześciu krajów strefy euro z najwyższą notą "AAA", w tym Niemiec. "To nie ma sensu" - ocenił minister, cytowany przez agencję dpa. Przed ryzykiem obniżenia najwyższej noty takich krajów, jak Niemcy czy Francja w przypadku powiększenia EFSF ostrzegła w poniedziałek agencja ratingowa Standard&Poor's.

Schaeuble dodał, że ma nadzieję, iż przewodniczący KE Jose Manuel Barroso zachowa się jak mądry człowiek i swoim środowym wystąpieniem w Parlamencie Europejskim nie wywoła jeszcze większego zaniepokojenia.

W poniedziałek Komisja Europejska potwierdziła, że szuka możliwości zwiększenia funduszu ratowania eurolandu ponad obecne 440 mld euro. Jako nieodpowiedzialne i przedwczesne uznała jednak krążące w prasie doniesienia, jakoby EFSF musiał wzrosnąć nawet czterokrotnie - do 2 bilionów euro.

Wśród pomysłów na zwiększenie zdolności EFSF jest tzw. lewarowanie

Wśród pomysłów na zwiększenie zdolności EFSF jest tzw. lewarowanie (zwiększenie możliwości finansowania), metoda wykorzystana przez USA w kryzysie w 2008 roku po upadku banku Lehman Brothers. Polegałaby ona na przyznaniu EFSF uprawnień do zaciągania pożyczek w Europejskim Banku Centralnym, by następnie przychodzić z pomocą krajom w kłopotach. Jako gwarancje za zaciągnięte w EBC pożyczki, EFSF dostarczałby mu zakupione na wtórnym rynku obligacje nadmiernie zadłużonych państw strefy euro.

Doniesienia o możliwym powiększeniu EFSF zaniepokoiły we wtorek niemieckich polityków i dodatkowo komplikują sytuację przed zaplanowanym na czwartek kluczowym głosowaniem w Bundestagu nad reformą funduszu. Część posłów chadecko-liberalnej koalicji zapowiada, że nie poprze reformy EFSF, gdyż wątpi w jego skuteczność i obawia się obciążenia niemieckich podatników ogromnymi kosztami ratowania zadłużonych krajów strefy euro.

W próbnym głosowaniu, przeprowadzonym we wtorek we frakcji chadeckiej, przeciwko ustawie o reformie funduszu opowiedziało się tylko 11 posłów, a dwóch wstrzymało się od głosu. Niemiecka opozycja uważa, że w tak ważnej dla rządu kanclerz Angeli Merkel sprawie, powinien on uzyskać tzw. większość kanclerską, czyli większość absolutną 311 głosów, zapewnioną tylko przez posłów partii rządzących.

Merkel podkreśla jednak, że wystarczy jej zwykła większość. "To całkowicie normalna ustawa. Rząd potrzebuje większości. Większość kanclerska potrzebna jest przy wyborze kanclerza albo w innych szczególnych kwestiach personalnych" - zauważyła w niedawnym wywiadzie telewizyjnym.