Kilkudziesięciu rannych - to bilans gwałtownych starć między imigrantami z Tunezji a włoską policją na wyspie Lampedusa w środę - podała agencja Ansa. Tunezyjczycy, którzy nielegalnie przybyli na wyspę, protestują przeciwko odsyłaniu ich do ojczystego kraju.

Wśród rannych są zarówno funkcjonariusze policji, jak i imigranci. Jeden z Tunezyjczyków odniósł poważne obrażenia.

Sytuacja na Lampedusie wymyka się spod kontroli - podkreślają włoskie media. Zamieszki wybuchły w kilku punktach jednocześnie, między innymi w rejonie dawnego portu.

Imigranci zabarykadowali się z butlami gazowymi w jednej z restauracji i zagrozili wysadzeniem jej w powietrze. Do starć ulicznych przyłączyli się także protestujący przeciwko obecności imigrantów niektórzy mieszkańcy wyspy, którzy obrzucili ich kamieniami. Tunezyjczycy odpowiedzieli w ten sam sposób.

Grupa tunezyjskich imigrantów próbowała zaatakować burmistrza Lampedusy Bernardino De Rubeisa, który - jak podała Ansa - z kijem bejsbolowym zabarykadował się w swoim gabinecie. "Muszę się bronić i jestem gotów użyć tego kija" - powiedział burmistrz eskortowany później przez policję w bezpieczne miejsce.

Zaatakowana została także ekipa telewizji RAI.

Niepokoje rozpoczęły się we wtorek, gdy grupa Tunezyjczyków w proteście przeciwko odsyłaniu ich do kraju wznieciła pożar w ośrodku dla imigrantów na wyspie powodując ogromne zniszczenia.