Decyzja ministra obrony o rozwiązaniu specpułku wynika z sytuacji w pułku i nie jest zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej - oświadczył w piątek rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz. Poinformował, że trwają odwołania kolejnych oficerów.



Decyzja ministra obrony o rozwiązaniu specpułku nie jest zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej - oświadczył rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych. Także premier Donald Tusk powiedział, że decyzja nie ma nic wspólnego z oceną ludzi tam pracujących, szczególnie pilotów.

W konsekwencji raportu komisji szefa MSWiA Jerzego Millera dotyczącego katastrofy smoleńskiej nowy szef MON Tomasz Siemoniak podjął decyzję o rozwiązaniu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego; zdymisjonowano także 13 oficerów - w tym trzech generałów.

Rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz poinformował, że kolejnym oficerom wręczono decyzje o odwołaniu. Otrzymali je: zastępca szefa oddziału szkolenia lotniczego, zastępca szefa wojsk lotniczych, szef oddziału szkolenia służby inżynieryjno-lotniczej, szef oddziału, szef bezpieczeństwa lotów, starszy specjalista oddziału programowania procedur lotniczych, szef oddziału szkolenia i starszy specjalista oddziału lotnictwa transportowego.

Kupracz zaznaczył, że po rozformowaniu 36. specpułku kluczowe zadania lotniczego transportu na terenie kraju przejmie nowa jednostka wojskowa wyposażona w śmigłowce; przetarg na nowe maszyny dla wojska ma zostać rozstrzygnięty w przyszłym roku. Transport w rejony objęte konfliktem, gdzie zadania wykonują polscy żołnierze, zapewnią - jak dotychczas - m.in. samoloty CASA i Hercules.

Kupracz zaznaczył, że decyzja o rozwiązaniu 36. SPLT wynika z wniosków zawartych w raporcie komisji Jerzego Millera i ograniczeń sprzętowych pułku, a nie jest zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej.

Także premier Donald Tusk powiedział, że rozformowanie 36. SPLT nie ma nic wspólnego z oceną ludzi tam pracujących, szczególnie pilotów. "Jestem przekonany, że przy zastosowaniu odpowiednich procedur znajdą swoje miejsce jako bardzo dobrzy piloci w polskiej armii" - dodał.

Szef rządu zaznaczył, że praca komisji Millera przyniosła rekomendacje, które są realizowane przez nowego szefa MON Tomasza Siemoniaka. Powiedział, że nie uważa, by decyzje o rozformowaniu specpułku i dymisji generałów powinny być wcześniej skonsultowane. "Są takie momenty, szczególnie jeśli mówimy o potrzebie mocnych zmian po czymś tak dramatycznym jak katastrofa smoleńska, gdzie dobre maniery nie są priorytetem" - powiedział.

Pytany o rozformowanie specpułku szef MSZ Radosław Sikorski ocenił, że komercyjny system przewozu VIP-ów (we współpracy z PLL LOT) jest racjonalniejszy z punktu widzenia podatnika. Zwrócił uwagę, że aby mógł funkcjonować pułk, konieczny byłby zakup samolotów, a zakup np. sześciu małych odrzutowców byłby wydatkiem rzędu 900 mln zł.

Decyzji o rozformowaniu specpułku i dymisjach w wojsku nie komentuje szef MSWiA. W piątek ocenił jednak, że zbyt częsta - jego zdaniem - zmiana osób pełniących odpowiedzialne funkcje w 36. specpułku nie sprzyjała podnoszeniu kwalifikacji i doświadczeniu w pilotażu.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział z kolei, że katastrofa smoleńska była przesłanką do rozwiązania 36. specpułku. "W żadnym razie nie będę bronił sytuacji, jaka była w 36. pułku, ale akurat tej katastrofy by nie było, gdyby Rosjanie zachowywali się w sposób elementarnie przyzwoity. Wykonywali zadania, które do nich należały. Wysłanie prezydenta w tych warunkach było niesłychanie obciążające, powinno doprowadzić do dymisji rządu" - powiedział.